Strony

czwartek, 18 marca 2010

Spotkajmy się w bibliotece

Bazyl podrzucił mi dziś linka z zapytaniem, czy już coś napisałam, albo czy może chcę napisać na konkurs. Szczerze powiedziawszy, nie miałam o konkursie pojęcia, wczytałam się zatem pilnie w stronę:

http://www.biblioteki.org/pl/konkursy/konkurs/opis_konkursu/78

Potem wzruszyłam ramionami: no wszystko pięknie, ale ja nie chodzę do biblioteki. Kiedyś chodziłam, do miejskiej, to znaczy do jednego z oddziałów, ale po pewnym czasie (nawet dość długim) przestałam. Zdawało mi się, że wydłubałam z niej już wszystkie interesujące mnie książki, a nowości było mało i były od razu rozchwytywane. Zaglądałam później od przypadku do przypadku, gdy widziałam informację o wystawie zdjęć czy rysunków, albo gdy organizowano kiermasz i można było kupić książkę za złotówkę.
Następnie odkryłam spotkania biblioNETkowe, z których wynosiłam stosy książek, jeszcze potem zarejestrowałam się na podaju, gdzie można było upolować coś ciekawego (niestety, coraz rzadziej mi się to zdarza).

Zaszłam w ciążę, urodziłam dziecko i podczas urlopu macierzyńskiego, zwłaszcza kiedy mały był całkiem mały i wisiał całymi dniami przy piersi, czytałam bardzo dużo. Mały się przysysał, ja brałam książkę w jedną rękę i czytałam. Zaczęłam odczuwać lekki brak świeżych lektur i wtedy zaświtała mi myśl, że może zajrzeć by znów do biblioteki. Niestety, tu pojawiły się schody, dosłownie. Biblioteka mieści się bowiem na pierwszym piętrze budynku i trzeba by pokonać sporo schodów. Mamusie z wózkami wiedzą, o czym mówię, nagle 90% sklepów czy miejsc użyteczności publicznej staje się niedostępne albo trudno dostępne. Owszem, jest winda dla niepełnosprawnych, ale mam opory przed korzystaniem z czegoś, co jest przeznaczone dla niepełnosprawnych, to znaczy głównie tu chodzi o miejsca parkingowe, ale chyba rozciągnęło mi na wszystko.

Spotkajmy się w bibliotece - mówi hasło konkursu. Chętnie, tylko jak, skoro tak bardzo mi nie po drodze i pod górkę?

---
Zdjęcie pochodzi z http://galton.org/news.htm - polecam, obejrzyjcie inne.

5 komentarzy:

  1. Też miałam sporą przerwę w odwiedzaniu biblioteki - po drodze to nigdy mi nie była, ale potem była jeszcze pod górkę :) Teraz znowu korzystam z jej uroków i nawet nie narzekam na asortyment...Jeszcze!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten konkurs jest właśnie dla takich jak ty, bo trzeba wyobrazić sobie miejsce spotkania wymarzone. U mnie właśnie na rzecz czytelnika z wózkiem przeniesiono bibliotekę z piętra na parter. Warto więc wymarzyć sobie nawet niedościgniony wzór, bo okazuje się być realnym.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ja nie narzekam na asortyment - choć tych książek, które czytam nie ma zbyt dużo - a jeśli już są jakieś to w opłakanym stanie. Właśnie z tego powodu nie czytam książek bibliotecznych - mam uraz psychiczny do zniszczonych, pożółkłych kart :/. Mam wrażenie, że się duszę, a na twarzy wystepuje mi zaraz uczulenie:/ Nie powiem, że nie chodzę tam, bo jestem stałym gościem bibliotek - szukam w miarę dobrze zachowanych książek, których nie sposób kupić albo też w ramach rekonesansu autora:)
    W moich bibliotekach jest możliwość zamówienia książki w systemie komputerowym - jak delikwent, który ją przetrzymuje przyniesie jest ona automatycznie moja:) a w osiedlowej bibliotece systemem takim są Panie - choć widziałam ostatnio, że wklepywały książki do komputerków więc i tu komputerek będzie pilnował czy na książkę ktoś czeka. Myślę, że to jest dobre rozwiązanie, bo w innym wypadku można się nachodzić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak już napisała clevera konkurs ma na celu opisanie biblioteki marzeń, tylko jak to zrobić przy pomocy 1500 znaków (ze spacjami). Sama winda dla mam z dziećmi w wózkach, przebieralnia, kącik zabaw dla maluchów i ich szczegółowy opis, to, podejrzewam, 5000 lekką rączką :D
    PS. Znajomi mieszkają na 4-tym bez windy, to jest dopiero zaprawa :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Clevero, to jest myśl, wymyślić wzór biblioteki dla mamy z dzieckiem. :)
    Bazylu, ja mieszkam na czwartym bez windy.

    OdpowiedzUsuń