poniedziałek, 15 października 2012

"Pan Brumm jedzie pociągiem" Daniel Napp - i chwała niebiosom, że już przestał jechać, bo nie bardzo mu to wychodzi


Kupiłam na Targach Książki w Katowicach, bo jednego pana Brumma już mieliśmy i się sprawdził. Poza tym Krzyś ma fazę na ciuchcie, więc się wpasowałam w fazę. Znakomicie się wpasowałam, bo od Targów jest to jedna z najczęściej wybieranych książeczek do czytania przed snem.

Pan Brumm odpala starą lokomotywę i jedzie w nieznane, wioząc przerażonego Kaszalota prosto w objęcia zagłady. Nie bójcie się jednak, drogie dzieci, nie z takich opałów niedźwiedź już wychodził, więc i z niesforną lokomotywą sobie poradzi. Tyle że są pewne straty. No cóż, straty muszą być.

Nie wiem, czym pan Brumm urzeka mojego trzylatka, bo dziecię mam jeszcze mało komunikatywne i mi nie odpowiada na pytanie "dlaczego", ale urzeka. Chyba że chodzi o samą lokomotywę, hmm.

Mnie urzekają drobiazgi. "Chooo-inka" - w wykonaniu pana Brumma (w oryginale "Tonnerwetter"). Zegarek na "przegubie" leśnej choinki. Grzybek muchomor obok grzybków - przycisków na konsolecie lokomotywy. I inne takie. Miodzio.

Obrazki można sobie pooglądać na stronie autora, zachęcam!


"Pan Brumm jedzie pociągiem" Daniel Napp, tłum. Elżbieta Zarych, Bona 2012.

6 komentarzy:

  1. No, niech się lepiej przesiądzie na swój rowerek. Jego widok na nim doprowadza mnie do łez. Ze śmiechu, oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, a ja nie wiem, jak wytłumaczyć Krzysiowi, że nagle nogi misiowi na rowerku znikły (tak szybko kręcił, że zamieniły się w rozmazane kółka). No jak?

      Usuń
  2. hmm, mam dwóch małych chłopczyków w rodzinie i zasranawiam się jakby się u nich sprawdziła ta książka...

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas Pan Brumm musi być dawkowany, bo mam wrażenie, że przyswajany w nadmiarze może kiedyś wreszcie doprowadzić do pęknięcia Młodszego (ze śmiechu). Ja też go uwielbiam i bardzo mi żal, że tych książeczek tak mało dotąd wyszło.
    A odnośnie niemieckiej strony autora, to nie marzę o niczym innym, aby umieszczony tam trailer wreszcie zamienił się w pełną wersję - uwielbiam takie klimaty!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, a u mnie synek zaczyna dostrzegać szczególiki! Drabinkę dla robaczka mi dziś pokazał :)

      Usuń