sobota, 5 października 2013

"Gwiazdozbiór Psa" Peter Heller - co będzie, jak większość z nas trafi szlag


Postapokalipsa - taki gatunek, który mówi nam, czytelnikom, jak to będzie, gdy prawie wszystko na świecie trafi szlag. Lubię ten gatunek i podziwiam wyobraźnię autorów prześcigających się w wymyślaniu okropności dręczących ludzkość.

"Gwiazdozbiór Psa" nie jest pod tym względem oryginalny. Ludzkość wyginęła zdziesiątkowana zmutowanym wirusem grypy, nieliczne resztki populacji okopały się jak mogły na dogodnych pozycjach albo wędrują gdzie popadnie, rabując i mordując. To już było sto lat temu, choćby w "Mad Maksie"

Główny bohater, Hig, też nie jest jakimś supermenem czy kimś niezwykłym. Ot, zwykły facet. Kiedyś żonaty (żona zmarła na grypę), został mu pies Jasper i samolot Bestia. Jest jeszcze towarzysz, facet, który ma fisia na punkcie militariów, Bruce Bangley. Jak mówi Hig: "Ja mam samolot, więc patrzę, on ma broń, więc strzela [...], on nie potrafi latać, ja nie mam serca do zabijania".

Hig żyje tak trochę z dnia na dzień. W dzień lata Bestią i patroluje pogranicze, w nocy śpi z Jasperem u boku. Uprawia ogródek, chodzi na ryby i na polowania. Od czasu do czasu ściera się z przybyszami - potyczki kończą się jednakowo, śmiercią przybyłych, głównie dzięki Bangleyowi. Brutalnie? Tak, ale ci przybysze chcą przede wszystkim rabować i mordować.
Hig chciałby czegoś więcej. Chciałby spotkać kogoś innego niż Bangley (którego ma czasami dość), kogoś, z kim mógłby porozmawiać, od kogo mógłby dowiedzieć się, co dzieje się w innych rejonach kraju. Tęskni do choćby namiastki normalności.

W końcu decyduje się na krok dość radykalny: pakuje się do Bestii i leci tam, skąd kiedyś dobiegł go sygnał radiowy, nadany przez żywego człowieka. Daleko, nie starczy mu paliwa na powrót, toteż jest to podróż w nieznane. Co go tam czeka, czy znajdzie bratnią duszę, czy przeżyje, czy zdoła wrócić (przecież obiecał Bangleyowi, że wróci)- tego wszystkiego dowiedziałam się z książki i nie nudziłam się ani przez chwilę. Co nie zmienia faktu, iż fabuła wcale, ale to wcale nie jest wyjątkowa, żaden gejzer oryginalności tam nie trysnął.

Mimo to jakaś siła tkwi w tej powieści. To przez Higa, który jest zwykłym człowiekiem, który nie lubi zabijać, jeśli nie musi i w oczach Bangleya jest po prostu miękki.Ba, Hig tak naprawdę żyje dzięki Bangleyowi i jego pukawkom. Ale czy to oznacza, że w świecie po katastrofie liczy się tylko umiejętność przetrwania, broń i amunicja? Nie, nie tylko. Tęsknota, marzenia i te ludzkie, zwyczajne pragnienia też się liczą. Też!
Autor nie staje tu po żadnej ze stron, w świecie, jaki by on nie był, jest miejsce dla każdego, zgoda buduje, niezgoda rujnuje. Banały niby, ale opowiedziane tak, że to się czyta.

Wspomnę jeszcze tylko o języku, jakim napisana jest powieść. Ponieważ narratorem jest Hig, który od wielu lat nie ma zbyt wielu okazji do wypowiadania się, a tym bardziej do pisania, to i jego język staje się bardzo uproszczony w zapisie. Brakuje znaków przestankowych, znikają myślniki z dialogów, zmienia się składnia.
Czy tak to będzie wyglądało "w razie czego"?  Zapewne. Język to też żywa istota i ewoluuje i mutuje, a jakże...

"Gwiazdozbiór Psa" Peter Heller, tłumaczyła Olga Siara, Insignis Media, 2013.

Gwiazdozbiór psa [Peter Heller]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE



6 komentarzy:

  1. Po co zajmować się przyszłością, po wielkim, drugim wybuchu, skoro nie potrafimy, jako społeczeństwo, zarządzać teraźniejszością... Nie przemawiają do mnie takie gatunki, jak ten powyżej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fantazja, o ile mi wiadomo, autorzy s-f nie pretendują do zarządzania czymkolwiek oprócz swojego czasu :) Ale zachęcam, nieustannie zachęcam do tego gatunku, czasem można tam znaleźć naprawdę niezłe rzeczy, przemyślenia, ciekawostki...

      Usuń
  2. Kolejna książka dodana do spisu zatytułowanego przeczytam kiedyś, ale może raczej prędzej niż później.

    @annyblog Książki z gatunku science - fiction pozwalają swobodnie tworzyć i przebywać w światach, które nie istnieją. Pozwalają przeżywać scenariusze, które mam nadzieję się nie sprawdzą (zwłaszcza w przypadku postapokaliptycznych wizji), ale które pobudzą wyobraźnię i z radością będzie można spróbować zarządzać tą teraźniejszością, aby była jeszcze lepsza. Autorzy science - fiction nieraz błądzą w swoich marzeniach, w swoich wizjach przyszłości, ale w zadziwiający sposób często okrężną drogą okazuje się, że wymyślili rzeczy, którymi się teraz otaczamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przeczytaj, powinno Ci się spodobać, o ile zdążyłam już poznać Twój gust. Ja skorzystałam z promocji w nexto i nabyłam za 9,90, całkiem nieźle jak dla mnie :)

      Usuń
  3. I znowu pozytywna recenzja "Gwiazdozbioru psa". Powoli się czuję, jakbym sama ją czytała. Zwłaszcza, że tematyka by mi odpowiadała...

    OdpowiedzUsuń