Strony

czwartek, 3 kwietnia 2014

Sok z brzozy - czyli tropem Łuczaja


O Łukaszu Łuczaju i jego fisiu (starannie pielęgnowanym, odchuchanym i wyjątkowo dobrze podbudowanym teoretycznie fisiu) pisałam z okazji przeczytania jego książki "Dzika kuchnia".  Nie zaspałam gruszek w popiele i z okazji bytności na wsi ruszyłam na poszukiwanie brzozy. Znalazłam.
Jeszcze tylko zmolestowałam szwagra, by uciął mi kawałek metalowej rurki i wbił w drzewko, samodzielnie podstawiłam słoiczek i voila!

Sok płynie z brzozy w tempie około litra na dobę, najszybciej ciurka rano po zimnej nocy, kiedy soki zaczynają żywiej krążyć w drzewku. Walory smakowe - no cóż, to woda. Zimna, leciutko słodkawa woda, nie gryzie w zęby, można spokojnie się napić i ugasić pragnienie. Zostawiona w cieple na dłużej fermentuje.

Tak więc - da się, Łuczaj jak na razie się sprawdził. A jeśli ktoś nie ma pod ręką brzozy, rurki ani szwagra, to może iść do Biedronki i sobie zakupić za parę złotych. Ale to już nie to samo...


10 komentarzy:

  1. O proszę! Soku z brzozy jeszcze nie próbowałam, ale ostatnio zawiedziona zwykłymi lekarstwami próbuję ratować się tym co dała natura. Na przykład na przeziębienie pijemy z Tymkiem sok z czarnego bzu i bardzo, bardzo pomaga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a z kwiatów czy z owoców? Robię z kwiatów i na przeziębienie jest świetny. Z owoców też zrobię, takie mam plany :)

      Usuń
    2. No to też zrobię! W sezonie oczywiście.

      Usuń
  2. Moja brzoza odmówiła współpracy. Może nie trafiłam "w żyłę" niczym pielęgniarka. Nie dosyć, że zajmuje mi połowę działki, że grabić trzeba, gałązki w pocie czoła zbierać, to jeszcze doić się nie da. Jak te ruskie zmuszają je do wydajności?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to mało mają brzóz? Jak jedna nieskora, to biorą inną. A wbijałaś rurkę? Można też robić nacięcia V lub Y i tak zbierać sok.

      Usuń
  3. Piłam w ubiegłym roku po raz pierwszy - znajomi przywieźli litrowy karton z Białorusi. Pycha! W moich okolicach sporo osób pobiera sok z brzozy, chyba też zacznę (zapomnialam o tym, jakie to dobre). No, niby woda, ale ma fajny, słodki posmak, i sporo ponoć witamin, nie wiem tylko, jak ogólnie drzewo to znosi... W końcu takie mechaniczne uszkodzenie to cudowna brama dla grzybów pasożytniczych i owadów podkorowych, nie chciałabym przyczynić się do choroby całego drzewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację - w książce też o tym wspomniano, by drzewom krzywdy nie robić. Po pierwsze - w przypadku nacięć - nie wolno nacinać kory na całym obwodzie. Tylko litera V lub Y; po drugie, po zakończeniu pobierania czyli wyciągnięciu wbitej rurki pozwolić ranie zaschnąć i zabliźnić się. Naturalnie, niczym nie smarować.

      Usuń
  4. Zastanawiam się, czy sok z każdej brzozy ma identyczne właściwości. Nie wiem, czy sok zebrany z tych rosnących przy uczęszczanych drogach jest taki zdrowy...
    Widziałem kiedyś do kupienia smakowe soki z brzozy. W sumie w domu też można zrobić coś takiego :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę, że nikt nie bierze soku z drzew rosnących koło autostrady, wiadomo. Natomiast samo rośnięcie przy drodze - zauważ, że sok pochodzi z pnia, ten płyn krąży pod korą, pobierany jest z głęboka, z gleby, korzeniami, tam "powietrzne" zanieczyszczenia raczej nie docierają. Nie obawiałabym się takich drzew.

      Usuń