środa, 14 września 2016

"Królewska heretyczka" Magdalena Niedźwiedzka


"Królewska heretyczka" to debiut pani Magdaleny Niedźwiedzkiej. To monumentalna, 900-stronicowa powieść, w całości poświęcona królowej Elżbiecie I, córce Anny Boylen i Henryka VII. Nie jestem jednak pewna, czy można ją nazywać biografią, bo jakoś tak to słowo kojarzy mi się z kompletnością, a książka obejmuje okres od objęcia panowania przez Elżbietę (czasy wcześniejsze ujęte są jedynie w formie retrospektywnych wstawek) do momentu, kiedy to królowa wtrąciła kochanka, Roberta Dudleya do lochu w Tower.

Dobrze, taka konwencja sprzyja zrozumieniu głównej myśli przewodniej książki: jest to historia romansu Elżbiety i Roberta, romansu wieloletniego, namiętnego i  burzliwego; zaborczego i dusznego związku. Ten romans panoszy się w książce i dumnie rozpycha łokciami, sprawiając wrażenie, że oprócz niego nie liczy się nic.



Uczciwie muszę jednak przyznać, że oprócz tego autorka zaserwowała czytelnikom sporo informacji z życia dworu angielskiego. Barwnie odmalowany świat intryg, knucia, ploteczek, miłostek, obmowy i romansów. Świat przepychu, oszałamiających klejnotów, strojów modnych i kolorowych, na bieżąco komponowanych pachnideł. Świat olbrzymich pałaców, wystawnych przyjęć, polowań. Wszystko to w tle, mimochodem jakby, i dopiero po odłożeniu książki zdałam sobie sprawę, jak to wszystko było tam obecne.

Pani Niedźwiedzka zadbała też o przedstawienie mieszkańców Londynu i okolic, sprytnie wprowadzając do powieści postać Philipa Sieroty, kogoś bardzo niejednoznacznego, ni to aktora, ni dramatopisarza, ni dworaka. To ważna postać nie tylko przez to, jaką misję ma do spełnienia, ale i na jej przykładzie pokazana jest przemiana duchowa bohatera prawie pierwszoplanowego. Choć prawdę mówiąc, dla mnie ta przemiana i cała postać trochę jest toporna.

Jest też i tło historyczne, monarchowie Europy, nastroje na najważniejszych dworach królewskich, knowania, sympatie i antypatie. Tego akurat było najmniej i brakowało mi czasami szerszego kontekstu. 

A teraz przyznam się do czegoś. Oczekiwałam zupełnie czegoś innego po postaci Elżbiety. ZUPEŁNIE. A
Elżbieta w wieku 13 lat

ponieważ tego nie dostałam, zgłupiałam i cała książka zaczęła mnie, zamiast przyciągać, dziwić. Bo wiecie, Elżbieta kojarzyła mi się  z prawdziwą monarchinią, o wybitnym umyśle i stalowej woli, kimś, kto potrafi myśleć przyszłościowo, kto umie oceniać rzeczywistość i śmiało podejmuje decyzje.
Elżbieta z "Królewskiej heretyczki" wcale taka nie jest. Czasem jest konsekwentna, zwłaszcza jeśli chodzi o małżeństwo - uparcie odmawia swojej ręki kolejnym kandydatom. Myślałam na początku, że to dlatego, iż miała własną wizję drogi, jaką poprowadzi Anglię, a mąż mógłby jej w tym przeszkadzać. Ale nie! Takiej wizji nie widzę w książce, widzę tylko rozkapryszoną, osamotnioną królową, która rządzi za pomocą tupnięć nogą oraz nagłych omdleń. Prowadzenie rozmów dyplomatycznych i cała politykę Elżbieta zostawia kanclerzowi Williamowi Cecilowi, ona sama zaś zajmuje się Robertem Dudlejem oraz narzekaniem na Marię Stuart.
Doprawdy, jeśli rzeczywiście królowa była taka, jak odmalowała ją w powieści autorka, to szczerze współczuję jej faworytowi. Związała go z sobą w jakimś chorym układzie, odebrała mu godność i marzenia. Bawiła się z nim jak kot z myszą, to przytulając do piersi i obsypując zaszczytami, to znów grożąc wtrąceniem do lochu lub ścięciem.
Elżbieta jako królowa
Zdaję sobie sprawę, że to tylko wizja autorki, nie mnie wyrokować, jak było naprawdę. Wizja to jednak tak sugestywna, że mocno mną wstrząsnęła. Do tej pory jakoś  tak lepiej mi się na duszy robiło, jak pomyślałam, że są kobiety o silnej woli, idące pod prąd czasom i obyczajom, takie, które potrafią potrząsnąć pięścią, żeby dopiąć jakiegoś ważnego celu. Elżbietę zaliczałam do takich kobiet. Książka zupełnie to moje przekonanie obaliła (na czas czytania, oczywiście) i jakoś tak smutno mi się zrobiło.

Podsumowując - to świetnie napisana książka, z mnóstwem informacji, bogata w szczegóły, z główną bohaterką, która mnie rozczarowała. Czysto subiektywnie.
Dlatego polecam ją każdemu, kto interesuje się historią, żeby sam sprawdził, czy koncepcja autorki będzie mu odpowiadać, czy nie. A ja gwarantuję, że nawet jeśli nie, to i tak książkę przeczyta z ukontentowaniem.

Za możliwość przeczytania książki bardzo dziękuję Agnieszce z  wydawnictwa Prószyński i S-ka.

"Królewska heretyczka" Magdalena Niedźwiedzka, Prószyński i S-ka, Warszawa 2016. 
Królewska heretyczka [Magdalena Niedźwiedzka]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE 

12 komentarzy:

  1. Policzyłam sobie, że fabuła obejmuje jakieś piętnaście lat panowania Elżbiety, ale za to jakich piętnaście lat! ^^
    Wiesz, ja z początku byłam zdziwiona sposobem, w jaki autorka przedstawia królową, ale... kurcze, spodobało mi się to! To, że pokazała ją jako zakochaną kobietę tkwiącą w toksycznej relacji, z której ani ona, ani jej wybranek nie potrafią się wyrwać i jako monarchinię próbującą udowodnić wszystkim dookoła, że nadaje się na władcę.Myślę, że miała wizję swojej Anglii, tylko brakowało ludzi, którzy pomogliby ją przeforsować - panowie rada, nie dość, że skłóceni ze sobą, to zjednoczeni przeciw niej... Bardzo ludzką wydała mi się Elżbieta, bardzo prawdziwa i cieszę się, że autorka ukazała, jak wiele trudu kosztowało ją utrzymanie się na tronie, utrzymanie autorytetu i forsowanie własnej wizji. Oczywiście, że na pierwszy plan wysuwają się jej perypetie uczuciowe, ale nie odniosłam wrażenia, że Niedźwiedzka zaniedbała wizerunek Elżbiety - królowej. Jej wizja bardzo przypadła mi do gustu, pewnie też ze względu na jej nietypowość :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z całą pewnością jest to wizja nietypowa (mówię o tym, jak autorka opisała królową), dzięki temu nie ma szans, żeby pozostać obojętnym. Mnie to poruszyło mocno, nie śmiej się, ale mam w pliku (czytałam ebooka) ze trzydzieści zakładek z emocjonalnymi komentarzami dotyczącymi Elżbiety "przestań, kobieto", "znów to samo"... itp.
      Ech, od zarania dziejów jesteśmy uwiązani (jako ludzie) w przeróżnych supłach, monarchowie czy plebs, tak samo...

      Usuń
    2. Hah, ja też nieraz w duchu komentowałam podobnie jej emocjonalne huśtawki. I kurcze, jaka ona nieraz do mnie okazywała się podobna... Jakbym siebie widziała w lustrze -_-

      Usuń
    3. Tak? Chyba jestem z nieco innej gliny ulepiona, bo się nie porównywałam. Może to i lepiej, bo jeszcze też bym odkryła podobieństwa, z których nie byłabym zadowolona :)

      Usuń
  2. I Ty też kusisz, a ja mam takiego smaka na tę książkę, normalnie już gryzę palca.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z tego co pamiętam z zajęć z historii Anglii, to ocenia się ją pozytywnie. Negatywne strony wiążą się raczej z pewnymi aspektami moralnymi, ale jako władca radziła sobie dobrze. Jedynym minusem poważnym były problemy finansowe spowodowane zbyt niskimi podatkami, z którymi musieli się borykać jej następcy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pamiętam już tak dobrze, jak to było w powieści z tymi podatkami, ale możliwe, żeby były niskie, bo królowa czerpała spore dochody z handlu i ekhem, no, piractwa...
      Nie miałam zajęć z historii Anglii, nie mam punktu odniesienia, na szczęście wiem, że w razie czego mogę poszukać literatury na ten temat.

      Usuń
  4. Ubóstwiam Elżbietę i chętnie poczytam o niej w formie zbeletryzowanej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie nic, tylko sięgać po kolejne o niej książki :)

      Usuń