Strony

sobota, 6 czerwca 2009

"A lasy wiecznie śpiewają. Dziedzictwo na Björndal" Trygve Gulbranssen


Skadynawska saga opowiadająca o dziejach jednej z norweskich rodzin, tocząca się na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego wieku. Powieść napisana nieco dziwnie - dziwność ta polegała na rzekomym chłodzie i beznamiętności bijącym z tekstu. Tak jakby klimat bliski kręgu podbiegunowego odcisnął swoje piętno na stronach książki. Ale wszak i na Grenlandii raz w roku bywa wiosna! Tak i w tej sadze czasem, jak przez dziurę w przeręblu, widać emocje i gorące uczucia, natychmiast szybko skrywane pod lodową skorupę. Nie jestem pewna, czy Słowian należy zaliczyć do gorącokrwistych ludzi, ale ja osobiście, Słowianka - wolę rzeczy, które bardziej przemawiają do mojego serca. Powieść Gulbranssena przeczytałam jednakże z zaciekawieniem, przybliżyła mi nieco życie ludzi na dalekiej Północy, życie trudne, twarde, ciężkie. Podziwiam ich. Sama jestem wyjątkowo ciepłolubna i nie wiem, czy tam by mi się spodobało. Tak jak nie wiem, czy polubiłabym tamtejsze ówczesne zwyczaje żywieniowe: "Ranek rozpoczął się od kieliszka wódki wypitego na czczo, lekkiej przekąski i ciepłego napoju podanego do łóżka." (1) "Dzisiejszego ranka jeszcze nie zdążył dobrze otworzyć oczu ani wygrzebać się z łóżka, a już dostał coś na wzmocnienie serca oraz solidną porcyjkę peklowanego mięsa i dobry łyk gorącego piwa." (2) - no i co z tego, że świąteczne? Aczkolwiek w zimnym klimacie spełniało to zapewnie swoją rolę - żeby wyleźć bladym świtem z ciepłego łóżka, trzeba było zażyć coś na odwagę. Kontynuując wątek żywieniowo-kulinarny, znalazłam jeszcze to: "Poza tym miejscowi ludzie znali jeszcze z dawnych czasów sposób wyrabiania chleba z kory drzew." (3) Słyszałam o czymś takim - chyba poczas okupacji ludzie tak sobie radzili z głodem. A może coś mi się pomieszało? Tak czy siak - dobra książka.

---
(1) "A lasy wiecznie śpiewają" Trygve Gulbranssen, tłum.Henryk Goldmann i Henryk Leśniewski, Wydawnictwo REBIS, Poznań 1994, s. 190 
(2) Tamże, s. 191 
(3) Tamże, s. 242

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz