Strony

piątek, 9 października 2009

"Zakon Krańca Świata" tom 2 Maja Lidia Kossakowska


To nie jest recenzja w ścisłym tego słowa znaczeniu, nie dowiecie się z poniższych paru linijek niczego na temat bohaterów, treści, wątków. To tylko moje krótkie przemyślenia na temat po skończonej lekturze.
Tom pierwszy czytałam dawno temu, ale z okazji pożyczenia do przeczytania tomu drugiego pozwoliłam też sobie pożyczyć tom pierwszy do przypomnienia. I bardzo dobrze, bo raz: więcej czytania, a czyta się naprawdę dobrze, dwa: ponowne czytanie przypomniało mi bohatera (Lars Bergerson, przydomek Berg), a nie jest on tak charakterystyczny i zapadający w pamięć jak Draco z PLO.
Wiecie, co mi się nasunęło na myśl po zakończeniu książki? Oczywiście to, że trzeba czekać na następny to, by dowiedzieć się, jak ta historia się skończy. Ale nie tylko. Przede wszystkim to, że tak wiele książek przypomniało mi się, gdy już zamknęłam Zakon Krańca Świata.
Przypomniał mi się „Piknik na skraju drogi” Strugackich. Toż Berg to stalker, nikt inny! Wyprawia się do strefy, czyli świata w innym wymiarze, przynosząc stamtąd cuda techniki, pryzy, aby je potem spieniężyć. Grabieżca to stalker.
Przypomniał mi się „Neuromancer” Gibsona. Bo wchodzenie Berga w inną rzeczywistość przypomina surfowanie w cyberprzestrzeni. O, oprócz Gibsona jeszcze „Gamedec” Przybyłka. To samo.
Przypomniały mi się „Kroniki Thomasa Covenanta Niedowiarka”. Bo tak samo jak Niedowiarek Bergerson jest wiecznie zły, skrzywiony, przepełniony gniewem na siebie, a jednocześnie tak wiele od niego zależy. Co prawda u Donaldsona los całej Krainy, a u Kossakowskiej życie jednej dziewczyny, ale i tu i tu - to jest bardzo wiele.
Przypomniał mi się „Inny świat” Tada Wiliamsa. Bo w ZKŚ występują siły natury, zapomniane, szamańskie, potężne.
I co z tego, że przytaczam te książki? Ha, moglibyście sobie pomyśleć, że zarzucam spore zapożyczenia Kossakowskiej, że jej książka jest zlepkiem znanych i już ogranych pomysłów. Wcale nie. To jest to, co mi się odcisnęło z książki we mnie. A skoro odcisnęło się, przywołując to, co mi się podobało (bo wszystkie w/w książki stoją w moim prywatnym rankingu bardzo wysoko), znak, że całość mi się podobała.
Na koniec mała uwaga do pani Mai: bardzo proszę, niech w następnym tomie będzie mniej tych srebrnych strumyczków łez na policzkach Miriam. Radosne dziewczyny wychodzą pani spod pióra dużo lepiej. A górność i chmurność pasuje Bergowi i niech już tak zostanie.

Zakon Krańca Świata. Tom 2 [Maja Lidia Kossakowska]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz