Do jutra już nie skończę żadnej książki (jestem w trakcie "Imprimatur", ale idzie mi jak po grudzie), toteż mogę pokusić się o jakieś podsumowanie. W ciągu roku przeczytałam 151 książek. Najsłabiej wypadają początek i koniec roku (styczeń i grudzień) - po 8 książek. Znakomicie zaś październik - 21 pozycji.
"Szóstkowe" pozycje to:
- Zbigniew Raszewski "Listy do Małgorzaty Musierowicz"
- Anna Szatkowska "Był dom... Wspomnienia"
- Charles Dickens "Dawid Copperfield"
- Pat Conroy "Książę przypływów"
- Andrzej Szczeklik "Kore: O chorych, chorobach i poszukiwaniu duszy medycyny"
- Lars Gustafsson "Śmierć pszczelarza"
- Simon Tofield "Kot Simona: Sam o sobie"
No i Watterson, którego uwielbiam nad życie i zaraz sobie zamówię ostatni brakujący tom w księgarni komiksowej, bo Empik mnie wystawił do wiatru. Do tego "Fistaszki", skoro Calvina już nie ma. Ach, szkoda, że Muttsów jeszcze nie wydano w Polsce, wzdech.
Bardzo owocne były spotkania biblionetkowe, mnóstwo książek dzięki nim przeczytałam. Chwalę sobie też podaja, co nieco z niego ściągnęłam.
No i prowadzę tego bloga, co też jest niejakim osiągnięciem.
I oby tak dalej. :))
OdpowiedzUsuńO rety, gdzie kupujesz czas ? ;)
OdpowiedzUsuńWszystkiego dobrego w Nowym Roku!
Wow ale dużo książek przeczytałaś! Jestem pod wrazeniem!
OdpowiedzUsuńPiękny wynik. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńPiękny wynik, dla mnie nieosiągalny. Gratuluję!
OdpowiedzUsuńWynik osiągnięty dzięki ciąży (L4 w końcowych miesiącach) i karmieniu :)
OdpowiedzUsuńPoprzednio tak nie było :P
U mnie też ciąża i karmienie sprzyjają czytelnictwu:)
OdpowiedzUsuńUtrzymania takiej kondycji życzę i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń