A w niej:
-
"Pan Lodowego Ogrodu. Tom 3" Jarosława Grzędowicza,
-
"Szkoła pod baobabem" Barbary Rybałtowskiej,
-
"Kot Simona. Sam o sobie" Simona Tofielda,
-
"Rozwój nauki robi brzdęk" Billa Wattersona, czyli mój ukochany Calvin.
I jedna książka, co ma być prezentem dla Męża, toteż na razie zostaje tajemnicą.
Miał być jeszcze jeden tom Calvina, ale nie mieli na stanie i muszę poczekać, aż doślą (koniec grudnia).
Z innych pozytywnych informacji: udało mi się zmieścić w przedciążowych dżinsach, super, po prostu super.
:-) Ja również ostatnio mieszczę się w stare ciuchy a tu suprise- :) znów pójdą w kąt. hehe
OdpowiedzUsuńFajne nabytki :)Kompletnie nie wiem co to jest ten "Pan lodowego ogrodu" al wszędzie jest na topie.Hmm...czas przestać być ignorantem i trochę poczytać.
Szkołę pod baobabem" pamiętam z czasów szkoły podstawowej, a Grzędowicza dopiero zacznę od 1 tomu i mam nadzieję na dobrą fantasy skoro nabyłaś tom 3.:)
OdpowiedzUsuńBalianno, poczytałam, dlaczego w kąt i serdecznie gratuluję, tudzież życzę wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńClevero, "Szkołę" i ja pamiętam. Nabyłam z sentymentu, zdążyłam już przeczytać (to cienkie), no, prawie wytrzymało próbę czasu. Prawie, bo jednak kiedyś to się inaczej czytało. Ale nabieram chęci na pozostałe części cyklu.
Grzędowicza zwyczajnie lubię, a jak lubię, to polecam. Polecam więc! :)