Pani Josephine Tey jest moją ulubioną autorką kryminałów, a "Bartłomiej Farrar" jest drugą (zaraz po "Tam piaski śpiewają") moim ukochanym kryminałem jej autorstwa.Przeczytałam to wieki temu, ale chyba się nie zestarzało.
Mamy taką typową angielską posiadłość, na prowincji. Troszkę podupadającą, ale wciąż będącą domem dla rodziny Ashby - Simona, Eleanor oraz bliźniaczek Ruth i Jane. Opiekuje się nimi ciotka Bee, ponieważ rodzice ich dawno temu zginęli w wypadku. Simon, jako najstarszy, szykuje się do objęcia schedy po rodzicach (wraz z ukończeniem 21 lat), reszta rodziny szykuje przyjęcie urodzinowe. I w te sielsko-anielskie nastroje wkracza z hukiem tytułowy Bartłomiej.
Bartłomiej (Brat, jak na niego mówią) jest sierotą, wychowywał się w przytułku, potem zarabiał na życie ujeżdżając konie za oceanem, póki nie złamał paskudnie nogi. Wrócił więc do Londynu, a tam natknął się na niego Loding, mieszkający kiedyś w sąsiedztwie Ashbych. Loding jest porażony uderzającym podobieństwiem Brata do Simona, i w mgnieniu oka układa intrygę. Mianowicie chce podstawić Brata za zaginionego brata bliźniaka Simona - Patryka, który przed laty popełnił podobno samobójstwo (ciała nigdy nie znaleziono). Jeśli plan się uda, Bartłomiej (jako że Patryk urodził się pierwszy), zgarnie posiadłość i dochody z niej (ach, to rozczulające angielskie prawo pierworództwa).
To zaskakujący, przewrotny plan, który prawie nie ma szans na powodzenie, ale Loding jest zdeterminowany, a Brat oszołomiony perspektywami - i o dziwo, to się udaje!
Po pierwszym szoku rodzina Asbych przyjmuje Brata z otwartymi ramionami, a on do reszty wyzbywa się skrupułów, gdy okazuje się, że znów będzie miał do czynienia z końmi, bowiem kocha z nimi pracować.
Potem jednak pojawiają się rysy, Brat zaczyna mieć wątpliwości co do śmierci Patryka i postanawia je wyjaśnić, nie bacząc, że to zaprzepaści całą misterną intrygę. Nie dba o to, bo w jego życiu, tym nowym, pojawia się kobieta, której nie jest godzien jako oszust... No i tu zaczyna się najciekawsze, którego już streszczać nie zamierzam, bo kto ciekawy, to sobie doczyta.
Książka wyjątkowo mi się podoba, uwielbiam takie przejścia bohaterów z ciemnej na jasną stronę mocy. Do tego ten angielski klimat, dystyngowany, chłodny, troszkę wyniosły - no perełeczka.
Oprócz tego coś, co jest absolutnym mistrzostwem świata: czytałam tę książkę kilka razy i wciąż, do tej pory nie wiem, w jaki sposób Patryk poniósł śmierć. Obłęd. Jakby ktoś wiedział, to go ozłocę!
Ocena: 6/6.
PS. Nakręcono film telewizyjny na podstawie tej książki, w 1986 roku, niestety w Polsce chyba nie był wyświetlany. Podobno planowany jest kolejny film, z Benem Affleckiem, ale news sprzed 6 lat i cisza. Chętnie bym obejrzała, ale nie z tym aktorem.
Zapowiada się kapitalnie! Dodałam do mojej listy must read :)
OdpowiedzUsuńKilka ładnych lat minęło od Twojej recenzji, ale piszę, bo dopiero teraz przeczytałem "Bartłomieja Farrar". Gdzieś w Internecie natknąłem się, że ktoś wspominał film z 1986 z lat dziecięcych, jakby któraś stacja kiedyś go emitowała. Niemniej znalazłem tylko dostępny oryginał i poważnie myślę nad tym, by go obejrzeć - http://www.dailymotion.com/video/xqa5z8_brat-farrar-based-on-josephine-tey-s-novel-1-5_shortfilms
OdpowiedzUsuńA adaptacji z Affleckiem jak nie było, tak nie ma...
Na ogół nie zapraszam do siebie w komentarzach, ale dzisiaj zrobię wyjątek: http://www.tramwajnr4.pl/2014/08/z-zakurzonej-polki-bartlomiej-farrar-rodzinne-tajemnice-w-angielskiej-posiadlosci.html :) I chyba nie zostanę ozłocony, bo sama autorka nie raczyła rozwiać wszystkich tajemnic wokół śmierci Patryka.
Dzięki za linka, zerknęłam sobie jednym okiem. Ale tak mi się kiedyś marzyło, żeby braci zagrali bracia Fox... I chwała niebiosom, że Affleck w tym palców nie maczał, brr. Nic do niego nie mam, ale to jakby nie ta klasa.
UsuńA w tramwaju byłam, byłam :) Złota nie dam. Niech czeka. Ale Ciebie też to interesuje, czy nie bardzo?
Z Affleckiem też nie mam po drodze, do tej pory biła od niego przeciętność, chyba że siadał na stołku reżyserskim :)
UsuńJa podczas lektury nie odczułem wielkiej potrzeby, żeby mi wszystko wyjaśniono, ale jak poczytałem Twoje pytania, to jej nabrałem. [SPOILER] Prawdopodobnie Simon zwabił Patryka w okolice kamieniołomu tak samo, jak zrobił to z Bratem. Klif i rzucenie się ze skały było tylko dobrą historyjką. W przepaści oprócz wiecznego pióra znaleziono "Tylko kości. Szkielet. Pod grubą trzystopową warstwą liści. I strzępki ubrania." A pióro leżało dalej, więc zapewne zostało wrzucone potem, skąd można wywnioskować, że wiadomości na kartce nie napisał Patryk, chcąc się zabić, lecz właśnie Simon. Ale jak teraz to czytam, to wydaje mi się, że chyba o tym wszystkim wiesz :D
Do licha, teraz to strasznie słabo pamiętam (recenzja sprzed czterech lat, ale czytałam to sporo wcześniej) - ale z tego co pamiętam, to chodziło mi bardziej o czas - bo wtedy, kiedy Patryk zniknął, Simon był cały czas w kuźni.
UsuńWiesz co? Ja to koniecznie muszę przeczytać jeszcze raz :)
Koniecznie, każda okazja jest dobra ;)
UsuńA ja przewertowałem strony, w których Brat w monologu wewnętrznym przyznaje, że wie już, jak Simon to zrobił, i wydaje mi się, ze masz rację - autorka tylko napomyka o tym, iż Bartłomiej wie, ten opowiada to pastuchowi (oczywiście wyjaśnienie nie jest przytoczone), a potem wydaje mi się, że realizuje swój plan analogicznie, właśnie w związku ze zbrodnią sprzed 8 lat. A tak w ogóle, to Brat wpadł na to, gdy pojechał na koniu na polanę, gdzie wcześniej spotkał tę głupiutką dziewczynę - myślę, że to może mieć jakiś związek :)
"Przyszła pewna, że zastanie tu Simona, bo było to jego ulubione miejsce
do trenowania koni. Bo on...
Brat poruszył się tak gwałtownie, że koń szarpnięty za wędzidło podniósł łeb.
Bo on...?
Słyszał w myśli głos dziewczyny. Podniósł się wolno i stał długo wpatrując się w drugą stronę doliny. Wiedział już, w jaki sposób Simon dokonał morderstwa. I znał też odpowiedź na pytanie, które go intrygowało. Wiedział, czemu Simon bał się, czy jakimś cudem nie wrócił prawdziwy Patryk."
To ja tu sobie porozmyślam głośno. Bał się bo:
Usuńa) Nie był pewien, czy Patryk po upadku skręcił sobie kark? Nie pamiętam, ile tam było metrów, ale chyba dużo, co? Więc to trochę odpada...
b) Nie był pewien, czy Patryk w ogóle spadł? Więc co? Użył konia, jak Kloca?
Wariant a) teoretycznie odpada, ale tak naprawdę chwila zawahania mogła się pojawić, nawet jeśli ten kamieniołom był bardzo głęboki i racjonalnie rzecz biorąc, Patryk nie miałby się jak stamtąd uwolnić. Poza tym nadal nie wiemy, w jaki sposób zwabiłby tam brata, będąc wciąż u gościa w kuźni...
Usuńb) Nad tym koniem też się zastanawiałem i to miałoby nawet sens, ale wciąż nie potrafię wyjaśnić dokładnie, w jaki sposób mógłby taki plan dojść do skutku. Może Simon poluzował bratu to i owo w osprzęcie i gdy ten dosiadł konia, w pobliżu przepaści doszło do "zaplanowanego wypadku"? :) Nie wiem, pewnie wypadałoby jeszcze uważniej przeczytać choćby ostatnie rozdziały, bo przy pierwszej lekturze po prostu przeżywa się te wydarzenia i nie ma pojęcia, że coś zostanie niedopowiedziane.
Otóż to. Wezmę do ręki. Koniecznie :)
UsuńPrzeczytałam sobie książkę raz jeszcze i wydaje mi się, że wiem, co i jak. :)
Usuń