Wyobraźcie sobie ptaszka, który pragnie założyć rodzinę. Takiego wróbelka. Podstawa to mieszkanie, wróbelek więc bierze się do roboty i buduje gniazdo. Ściąga patyki, trawy, splata je ze sobą, tworząc kształ mniej więcej kulisty z miejscem w środku na jajka. No i już.
A teraz weźmy takiego altannika. Żeby założyć rodzinę, musi najpierw zachęcić do mieszkania wybrankę, buduje więc okazały dom - altankę (stąd nazwa ptaszka), żadne tam mniej więcej, ma być pięknie, bogato, wykwintnie. Toteż trawki i patyki owszem, ale kunsztownie splecione. Do tego kolorowe piórka oraz kamyczki, poutykane tu i ówdzie, byle ze smakiem. Całość sprawia wrażenie dopracowanej, ale i lekkiej, niewymuszonej konstrukcji.
Moje teksty o książkach to gniazda wróbelków, felietony pana Rylskiego to konstrukcje altannika.
A ja tam wolę wróbelki, choć nie przeczę, że altannika przeczytałem z przyjemnością :)
OdpowiedzUsuńWiem, że z przyjemnością, kupiłam po przeczytaniu Twojej opinii.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie urzekło Twoje porównanie...
OdpowiedzUsuń