Kiedyś kolega pożyczył mi do czytania książkę Martina "Ostatni rejs "Fevre Dream"" - tak, tego od piaseczników. Dobrze się czytało, aczkolwiek połączenie parostatków i wampirów było dość zaskakujące. Co jednak uderzało, to niesłychana wręcz fascynacja Twainem, a dokładnie "Życiem na Missisipi". Proszę:
Jest wiele drobiazgów, które musi dostrzec pilot, a których pański pasażer nigdy by nie zauważył. Wygląd wody, kiedy kryje się pod nią pień drzewa albo piaszczysta łacha. Stare, uschłe drzewa, które pozwalają określić stan rzeki o sto mil dalej. Siła wiatru zdradzająca ukształtowanie terenu. Z rzeki trzeba nauczyć się czytać jak z książki, zapisanej zamiast słowami drobnymi zmarszczkami i pływami; niekiedy to wszystko blednie i nie sposób jej właściwie odczytać, a wówczas trzeba polegać na tym, co się zapamiętało z ostatniej lektury tej konkretnej strony. [s.102]
Powierzchnia wody stała się z czasem cudowną książką, książką, która dla nieświadomego pasażera była rzeczą martwą, ale która mnie mówiła o sobie wszystko bez zastrzeżeń, zwierzając swe najskrytsze tajemnice tak przejmująco, jak gdyby naprawdę umiała mówić. A nie była to książka, którą czytało się raz, a potem odrzucało, bo co dzień miała do opowiedzenia coś nowego. [s.62]
---
Na południe od Cairo Ohio wpływała do Missisipi i te dwie rzeki wyglądały dość osobliwie. Nie łączyły się od razu, lecz płynęły równolegle, czysta, błękitna wstęga Ohio znacznie różniła się od błotnistobrązowych wód Missisipi. Tu także dolny bieg rzeki nabierał szczególnego charakteru, na dystansie około tysiąca stu mil od Cairo do Nowego Orleanu i Zatoki Missisipi tworzyła niezliczone meandry niczym skręcający się konwulsyjnie wąż, zmieniając bieg wedle własnego uznania, pochłaniając miękką ziemię w najmniej oczekiwanych miejscach, niekiedy pozostawiając porty wyschnięte na wiór, to znów zalewając całe miasta. Piloci twierdzili, że rzeka ta nigdy nie była dwa razy taka sama. [s.105]
A potem rozmawiali o tym, że wody Ohio nie lubią mieszać się z wodami Missisipi. Ed powiedział, że jeśli na Missisipi jest przybór, a na Ohio niski stan, po wschodniej stronie Missisipi aż do ujścia, na przestrzeni stu lub więcej mil, widać szeroki pas czystej wody, ale gdy odpłynąć ćwierć mili od brzegu i przekroczyć tę linię, woda jest gęsta i żółta aż do przeciwnego brzegu. [s.24]
---
Kalafonia i nasączone sosnowe drewno trafiały do wygłodniałych paszcz parowców wraz z buczyną i węglem i stopniowo z kominów kolejnych statków zaczynał unosić się gęsty, czarny dym. [s.241]
Wielkie zwoje najczarniejszego dymu kłębią się i wydobywają z kominów - wspaniałość osiągnięta oszczędnie, za pomocą kawałka smolistej sosny, przed samym przybyciem do miasteczka. [s.33]
---
- Przed chwilą minęliśmy potok - rzekł York. U jego wylotu znajdowała się zwalona topola. To znacznik. Przy tym znaczniku muszę wykonać manewr. Gdybym popłynął dalej, stracilibyśmy wodę pod kilem i poszlibyśmy na dno. Przed nami znajduje się kamienista rafa, jest zbyt głęboko pod wodą, by można ją dostrzec znad powierzchni, ale nie dość głęboko, aby nie rozpruła nam całego dna. [s.332]
Widzisz tę długą, poprzeczną linię na powierzchni wody? To rafa. Do tego urwista rafa. Jest tam pod spodem twarda piaszczysta ławica, prawie od początku do końca stroma jak ściana. Tuż przy niej jest mnóstwo wody, ale diablo mało na wierzchu. Gdybyś w nią uderzył, wyprułbyś ze statku bebechy. [s.59]
Pierwsze to cytaty z Martina, drugie z Twaina. Zastanowiło mnie to podobieństwo, czyżby Martin pochodził z tamtych okolic? Bo czasy parostatków to nie jego czasy, chyba że dziadka...
Ot, ciekawostka.
P.S. Śliczna ta rzeka, widać na zdjęciu, (które pochodzi stąd) zakręcona!
Źródła:
George R.R. Martin, "Ostatni rejs "Fevre Dream"", tłum. Robert P. Lipski, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2002.
Mark Twain, "Życie na Missisipi", tłum. Zofia Siwicka, Czytelnik, Warszawa 1967.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz