Uwaga, spoilery!
Pierwsze cztery tomy pochłonęłam w mgnieniu oka. Potem była przerwa, a teraz udało się przeczytać tom piąty i chyba nie ostatni.
W powieści towarzyszymy przybyszom z przyszłości, Markowi, Staszkowi i Heli, którzy - jakby dla odmiany - nie pędzą już na oślep z jednego miejsca do drugiego, ale zakotwiczają się w Gdańsku (niektórzy dosłownie). Również i akcja nieco się uspokaja, chociaż, czy ja wiem...?
Marek, przepraszam, mistrz Markus, zostaje aresztowany i osadzony w lochach. Hela ze Staszkiem znajdują schronienie u przyjaciół Maksyma, Kozaków.
Całą powieść panowie są rozdzieleni, dzięki czemu Staszek ma szansę się usamodzielnić i dojrzeć. Jego uczucia do Heleny krystalizują się i krzepną. Tym bardziej, że dziewczyna narażona jest na śmiertelne niebezpieczeństwo: tajemniczy zamachowiec dybie na nią uparcie i prawie udaje mu się ją uśmiercić. Staszek jako jej obrońca sprawdza się znakomicie, co przychodzi mu tym łatwiej, że za pazuchą wciąż nosi naładowany rewolwer, a do pasa ma przytroczoną szablę, prezent od Kozaków. Chłopak i Markowi jest w stanie pomóc, sprytnie wykorzystując znaleziony list żelazny Hanzy. Bowiem mistrz Markus jest w ciężkich opałach i naprawdę potrzebuje pomocy. Jest uwięziony za konszachty z demonem łasicą, przykuty do ściany w zatęchłym lochu, torturowany ogniem i cęgami, trawi go gorączka, żrą wszy i robactwo i źle z nim.
Tu jeszcze następowało parę zdań o tym, co się stało z mistrzem Markusem, Staszkiem i co ma Helena na palcu, ale wykasowałam, po co komuś psuć ewentualną lekturę. Tak, wiem, ostrzegłam o spoilerach, ale zawsze.
Ocena: 4/6.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz