Interesuję się Judaszem, jaki przedstawiany jest w literaturze, takie hobby. Ciekawi mnie, jak kolejni autorzy tłumaczą jego postępowanie, przedstawiają motywy i pobudki. Ta książka nie jest o Judaszu, jest o Poncjuszu Piłacie, ale że Judasz tam się przewija, zainteresowała mnie.
Gdyby nie to, że język i styl powieści, czy też raczej mikropowieści, jest płaski i nudny, byłaby to bardzo dobra pozycja. Rozterki Piłata, okoliczności mające wpływ na jego decyzję, podszepty rozsądku i inne czynniki - dużo tu tego. Dla wielbiciela tematu to gratka. Szkoda, ach, szkoda, że warsztat pisarski nie zrównał się poziomem z pomysłem na książkę.
Książkowy Poncjusz Piłat wcale nie chce ukrzyżować Jezusa. Buntuje się przeciwko wydaniu wyroku na człowieka niewinnego, bowiem jest (hm?) sprawiedliwy. Do tego chce koniecznie utrzeć nosa starszyźnie żydowskiej, nie cierpi bowiem ich pychy, a że ze względów politycznych zmuszony był im ustępować, cierpi na tym jego duma Rzymianina. Ale stop, stop, nie malujmy Piłata samymi jasnymi barwami, że niby taki szlachetny. A gdzie tam. Wobec żony i jej wątpliwości odnośnie Jezusa odnosi się bardzo sceptycznie, żeby nie powiedzieć lekceważąco. Choć jest prokuratorem, nie ufa w siłę Rzymu, słaby jest i nieco chwiejny w poglądach.
Człowiek pełen sprzeczności.
"Ponieważ jednak Prokula była bardzo wzburzona, a Piłat równie słaby w życiu małżeńskim, jak w publicznym, zgodził się wysłuchać opowieści żony, starając się okazać zainteresowanie. Jednal przez miłość własną i aby podkreślić swoją dobroć, udawał, że czyni to z pewnym zniecierpliwieniem".[1]
"Jednym ze źródeł słabości Piłata był jego szacunek do człowieka". [2]
Interesująca (dla mnie) jest rozmowa Piłata z Judaszem. Konfrontacja człowieka statecznego, poważnego, zachowawczego z kimś, kto uważa, że właśnie dał światu Królestwo Niebieskie. Argumenty Judasza są typowe: jeśli nie on i jego zdrada, to Mesjasz nie miałby szansy odkupić ludzkości i zmartwychwstać. "Zbawienie świata zależy od tego, czy Chrystus zostanie ukrzyżowany. Jeżeli nadal będzie żył albo umrze spokojnie własną śmiercią, od ukąszenia rogatki, od zarazy albo gangreny, wszystko jedno od czego, ale zwyczajnie, jak wszyscy, możemy pożegnać się z odkupieniem. Ale nie dojdzie do tego dzięki Judaszowi Iskariocie i dzięki tobie, Prokuratorze. [...] Podobnie jak ty, Prokuratorze, jestem kapłanem boskiej ofiary. Nieważne, że tego nie rozumiesz". [3] "Od tej chwili imiona nasze złączone są na wieczność: Tchórz i Zdrajca. A w rzeczywistości Nieustraszony i Najwierniejszy, ten, którego słabość była niezbędna, i ten, którego poświęcenie było wielkie, że z miłości zgodził się na zawsze nosić piętno zdrady". [4]
Najciekawszy rozdział książki. No dobrze, tuż obok rozdziału końcowego. I jeszcze oprócz rodziału, gdzie przyjaciel Piłata snuje wizje świata chrześcijańskiego.
Hm, właściwie ktoś mógłby przepisać tę książkę na nowo. Zostawić treść, zmienić formę. Upłynnić styl, wyrzucić zbędne i nudne zdania. Spruć i wydziergać od nowa, lepiej. Ale byłby czad.
Ocena: 3,5/6.
---
[1] "Poncjusz Piłat" Roger Caillois, tłum. Donata Eska, PIW Warszawa 1977, s. 16
[2] Tamże, s. 27
[3] Tamże, s.28-29
[4] Tamże, s.30
Chyba podobną postawę Piłat miał w "Mistrzu i Małgorzacie"?
OdpowiedzUsuńnapisałam jeszcze jednego maila, mam nadzieję, że ten dojdzie ;)
No właśnie nie pamiętam, bo "Mistrza" dawno czytałam...
OdpowiedzUsuń