Strony

poniedziałek, 7 lutego 2011

"Zbrojny pies czyli zestaw plotek" Szymon Kobyliński (nie po drodze nam było)

Kiedy czytałam "Po imieniu", byłam zachwycona, upstrzyłam książkę mnóstwem zakładek, bo wciąż natykałam się na zdania, które coś mi przypominały, albo zmuszały do sprawdzenia czegoś, albo po prostu podobały. Po przeczytaniu mojej entuzjastycznej recenzji koleżanka zaproponowała mi pożyczenie "Zbrojnego psa", a z chęcią na to przystałam, licząc na powtórkę z rozrywki.

Niestety przeliczyłam się. Urok gawędziarski pana Szymona pozostał taki sam, sypie on anegdotami, opowieściami o sobie samym, o swojej rodzinie, współpracownikach, kolegach czy góralach (do których się jeździło na letnisko) - jak z rękawa. Znać w tym wszystkim niebywałą pamięć do szczegółów, szacunek do drugiego człowieka, ogólne oczytanie i eryducję...
Ale niestety brak myśli przewodniej, tej nici, za którą po latach mogłabym pociągnąć i wysnuć ze zwojów pamięci rzetelną opowieść, o czym pisał Szymon Kobyliński w "Zbrojnym psie". Zbiór luźnych, nie powiązanych opowieści nie zapisuje się w pamięci, a szkoda.

Nie ukrywam, że karteczki-zakładeczki pojawiły się w książce podczas czytania. Kiedy jednak po zakończeniu lektury powróciłam do nich, żeby sprawdzić, co mnie zaciekawiło, okazało się, że to drobiazgi: słowa do sprawdzenia w słowniku, nazwiska do sprawdzenia (Zaruba, Kulisiewicz czy też Buyno-Arctowa) w encyklopedii czy też ciekawe palindromy "Jadzi w gębę gwizdaj" i "Oto łza z nizin za złoto".
Szczerze się ucieszyłam, gdy natrafiłam na fragment:
"Zofia Horodyńska, ilustratorka dziecięcych książek (nigdzie dziś nie mogę odszukać jej subtelnych rysunków do tekstu »Był sobie król, był sobie paź«?)".* Zdaje się, że mogę panu pomóc, panie Kobyliński - zakrzyknęłam w duchu, po czym wyciągnęłam z półki książkę "O Królu Cukrowym" Ewy Ostrowskiej, bo czymże byłby tekst "Był sobie król, był sobie paź", jak nie właśnie tym? Srodze się jednak zawiodłam, gdy odkryłam, że w moim egzemplarzu brak strony, gdzie są zamieszczane takie informacje. Oklapłam trochę, przechwaliłam się, przepraszam. A może ktoś ma tę uroczą książeczkę i mógłby mi to sprawdzić?

Wracając do "Zbrojnego psa" - przeczytałam, dziękuję, na razie nie będę szukać innych książek tego autora. Wystarczy mi.

Ocena: 3,5/6.
---
* Szymon Kobyliński "Zbrojny pies czyli zestaw plotek", Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1982, s.160

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz