Strony

niedziela, 6 marca 2011

"Kot, który lubił sery" L.J. Braun (to nie kryminał, to poradnik kulinarny!)

Kolejny koci kryminał, gdzie znaczącą rolę odgrywa jedzenie. To właśnie lubię w tych kryminałach, ten spokojny hedonizm Qwilla, który bez skrępowania przyznaje się, że samodzielnie umie tylko kawę zrobić i mrożonkę odgrzać - toteż dobre restauracje i dobre w nich jedzenie jest dla niego wyjątkowo ważne.

Toteż gorąco popiera zorganizowanie festiwalu Wielka Eksplozja Smaków, sekunduje nowym restauracjom w miasteczku (np. "Złota łyżka" ma się specjalizować w wykwintnych zupach, a "Pasty Parlor" w pasztecikach), bierze udział w kursie pieczenia indyka i organizuje u siebie w składzie degustację serów. Jest też jurorem w konkursie na najlepszy pasztecik, a do tego wszystkiego mimochodem prowadzi prywatne śledztwo w sprawie zaginionego zeszytu z cennymi, unikatowymi przepisami kulinarnymi.

W całej tej kulinarnej masie wydarzeń ginie gdzieś intryga kryminalna. Plącze się po książce tajemnicza kobieta o czarnych włosach nazwiskiem Dolmathakia (oczywiście próbuje ugotować Qwillowi greckie gołąbki dolmadakie), plącze się też nieco poszkodowany na umyśle, aczkolwiek bardzo sympatyczny, hodowca pszczół. Jakieś wybuchy, jakieś strzały, tajemnice z przeszłości - wszystko ok, ale mnie daleko bardziej interesował program degustacji serów, o którym będzie w oddzielnej notce, bo na to zasługuje.

Ocena: 4/6.

3 komentarze:

  1. Zapraszam do konkursu u mnie:).
    Myślę, że Cię zainteresuje:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnego "Kota" tylko o "Kotach" do tej pory, ale sprawiłaś, że miałam ochotę złapać za ten właśnie tom. no i sprawiłaś, że pobiegłam do lodówki po ser....

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy bym nie pomyślał że degustacja serów może całkowicie przyćmić powieść kryminalną :) Pachnie mi to, nie - nie serem, lecz Pratchettowskim humorem ;>
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń