Strony
▼
sobota, 9 kwietnia 2011
"Sprawa odłożonego morderstwa" E.S.Gardner (Mason, mrrrr)
Tym razem książka nie wysłuchana, a przeczytana (dzięki uprzejmości kolegi biblionetkowego, który ucieszył się, że lubię tego nieco zapomnianego autora i jego bohatera literackiego Masona - pozdrawiam, misiaku!).
Tych kryminałów chyba jednak lepiej mi się słucha niż czyta - a to z racji nikłej ilości stron. Gdy ktoś to czyta, jest tego więcej. Gdy ja sama, pędzę jak wariatka za akcją i zanim się obejrzę, odwracam ostatnią kartkę.
Fabuła w tym kryminale jest typowa dla Masona, ups, przepraszam, dla Gardnera: oto w kancelarii adwokata zjawia się młoda kobieta, wlokąc za sobą kłopoty związane z bogatym znajomym. Pojawia się też dawny chłopak klientki, ten z kolei wlecze za sobą niezardzewiałą miłość Wkrótce pada strzał i bogaty znajomy umiera, a podejrzaną jest oczywiście klientka Masona lub jej chłopak.
Zawsze tak jest, że wszystkie dowody i poszlaki wskazują na klientów Masona, ale on potrafi wyciągnąć nieoczekiwane (dla mnie) wnioski z wydarzeń, przesłuchań, rozmów - i ujawnia prawdę, jaka by ona nie była.
Urocza w kryminałach Gardnera jest ta staroświeckość, która detektywom każe szukać budki z telefonem lub drogerii, kiedy trzeba złożyć sprawozdanie szefowi. Albo te podsłuchy, montowane w listwach przypodłogowych. Cudo.
No i mniamniuśny cytacik, który wyłapałam bystrym oczkiem:
"Mason, zrelaksowany po prysznicu, w cienkiej jedwabnej piżamie, siedział w niskim fotelu, czytając kryminał. Złowieszcze chmury burzowe, przez całe popołudnie zbierające się nad górami na północy i wschodzie, zaczęły przesuwać się nad miasto. Coraz wyraźniej słychać było grzmoty.
Wtem zadzwonił telefon.
Mason, nie podnosząc oczu znad książki, wyciągnął ramię i przez chwilę macał wkoło, szukając słuchawki". *
Oto bratnia dusza!
Jeszcze słówko o tytule - morderstwo odłożone to morderstwo popełnione na jachcie, ale nie wtedy, kiedy wszyscy myśleli, że zostało popełnione, tylko później, i nie przez tę osobę, która się narzuca jako winna (nie mówimy tutaj o klientach Masona, oni przeważnie są niewinni), tylko przez zupełnie inną. No. To wyjaśniłam, co?
P. S. Tym razem okładka, autorstwa Marka Machay, bardzo udana.
---
*- "Sprawa odłożonego morderstwa" Erle Stanley Gardner, tłum. Anna Rojkowska, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2000.
Tom 86 cyklu.
Czasem zazdroszczę innym, że mają taką pasję do kryminałów. Ja ostatnio co raz bardziej oddalam się od "normalnych" książek. I to mnie przeraża.
OdpowiedzUsuńCzy ja wiem, czy istnieje coś takiego, jak "normalne" książki?
OdpowiedzUsuń