Strony
▼
środa, 25 maja 2011
"Sprawa fałszywego obrazu" E. S. Gardner
Jak lubię Gardnera i Masona i Dellę i Drake'a - tak tę akurat książkę z ich przygodami przeczytałam szybko i bez wielkiej przyjemności. Nie wiem, na ile w tym winy Gardnera, któremu spadła forma (w końcu to 66 tom cyklu), a ile mojej, znużonej już nieco kryminałami.
Jeden człowiek zarzuca drugiemu, że sprzedał trzeciemu fałszywy obraz, ma na to świadka - czwartą osobę. Czemu tak robi? Pobudki są dla mnie niejasne. Czyli zapewne chodzi o pieniądze. ten pierwszy ma nadzieję, że ten drugi (marszand) uniesie się świętym oburzeniem i wytoczy temu pierwszemu sprawę sądową. A on wtedy wykona sprytny myk z obrazem, będącym w posiadaniu drugiego (nabywcy) i sprawę wygra, po czym zażąda odszkodowania. Tyle że to ten trzeci, za namową Masona, wnosi sprawę do sądu, po czym okazuje się, że czwarta osoba - świadek - znika.
Bardzo to zamotane i zawikłane, nie miałam siły ani chęci na rozplątywanie tego supełka. Dodatkowo straszliwie mnie irytował sposób przedstawiania dialogów. W normalnej cywilizowanej książce dialog jest rozpisany tak, że od nowych linijek są wypowiedzi to jednej, to drugiej osoby.
- Ble ble mówi jedna osoba.
- Ble bla bla bla - zgadza się druga osoba.
A tutaj mamy tak:
- Pęk puk pik pik - mówi Mason.
- Pok puff ple ple - odpowiada jego klient.
- Ple pla pla pik pok.
Pytanie do szanownych czytelników bloga: trzeci myślnik to czyja wypowiedź, Masona czy jego klienta? W normalnej książce byłaby to kwestia Masona, no bo jak ze sobą rozmawiają, to mówi raz jeden, a raz drugi, na tym polega dialog. A tu niespodzianka. Klient. Przy czym często gęsto się zdarza, że brak didaskaliów określających, kto co mówi i trzeba się domyślać z kontekstu wypowiedzi. Jak się natknęłam na taką sytuację po raz pierwszy, długo się zastanawiałam, dlaczego jeden z rozmówców mówi o czymś, o czym powinien opowiadać drugi rozmówca - jak to, nagle zamienili się rolami?
Niby taki drobiazg, a napsuł mi krwi okropnie i nie lubię tej książki. Postawię jej niską ocenę, o!
Ładne są tylko opisy obrazu:
"Proszę zauważyć, jaką ten obraz ma głębię! Proszę spojrzeć na fakturę ciał tych kobiet. Na wyraz ich twarzy, a potem na światło słoneczne. Ono po prostu oślepia. [...] Tajemnicą Feteeta było to, że z cienia dominującego na pierwszym planie potrafi wydobyć pociągający chłód".
"Obnażona skóra kobiet była tak delikatna, że czuło się niemal, jak światło muska jej gładką powierzchnię".
Tom 66 cyklu.
To nie jest raczej lektura dla mnie :-)
OdpowiedzUsuńPisany inaczej - masz rację, takich książek wydawnictwa nie rozsyłają.
OdpowiedzUsuń