Strony
▼
piątek, 8 lipca 2011
"Kobieta z wydm" Abe Kōbō (okropna lektura)
Czytałam to na raty: połowę kilka tygodni temu, drugą połowę teraz. Obydwie z wielkim trudem.
"Kobieta z wydm" to historia człowieka, który udaje się na wycieczkę w poszukiwaniu ciekawych owadów, jest bowiem z zamiłowania entomologiem. Trafia on do nadmorskiej wioski, stale zasypywanej przez piasek (któż nie słyszał o wędrujących wydmach?), i tam zostaje uwięziony.
Jak mróweczka, co wpadła do lejka w piasku wygrzebanego przez mrówkolwa. Niby lejek wcale nie taki głęboki, ściany nie takie strome, a wydostać się nie sposób, bo piasek spod nóg ucieka... Widziałam kiedyś mrówkolwa (właściwie to larwa jest taka drapieżna), mój ówczesny chłopak wskazał mi malutki dołeczek w piasku i kazał czekać na mrówkę. Doczekałam się, mrówka wpadła w dołek, a wtedy z dna dołka wyprysnęło coś ruchem tak szybkim, że aż podskoczyłam, zaskoczona nagłością ataku. Mrówka została schwytana i wciągnięta w piasek, a mnie została obawa przed piaskowymi pułapkami.
Ta w książce nie ma żadnych cech gwałtowności, przeciwnie, jest jak powolutku, nieubłaganie zaciskająca się na szyi pętla. Być może dlatego tak się męczyłam z czytaniem tej książki, dusiłam się klaustrofobicznie. Nie podobało mi się to, stąd lektura na raty, a skończyłam tylko dlatego, że to naprawdę malutka i cieniutka książeczka.
To podobno wybitna japońska literatura - nie neguję, nie zaprzeczam, najwyraźniej to literatura nie dla mnie.
A mnie mimo wszystko zaintrygowałaś. Lektura wydaje się naprawdę nietuzinkowa i chyba warta jest poświęconego jej czasu. Spróbuję kiedyś.
OdpowiedzUsuńKurteczka, no ja to bym chciał raczej odetchnąć pełną piersią, więc klaustrofobii "Kobiety ..." mówię stanowcze - nie. Chyba, że pobujam po Siedmiu Królestwach wystarczająco długo, by nabawić się agorafobii, to wtedy ... :)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za literaturą tego typu :-)
OdpowiedzUsuńJa po twojej opinii raczej nie mam chęci osobiście sprawdzać, czy faktycznie tak słaba proza jest.
OdpowiedzUsuńTeż czytałam na raty, ale ... na mnie raczej pozytywne wrażenie. Nie, że padłam z zachwytu i powstać nie mogłam, ale ... poczułam się mocno zaintrygowana. Ale fakt - się trudno czytało. I też wolę mnie "wymagające" lektury. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie, że to pierwsza negatywna recenzja tej książki, ale może się mylę ;-) Mam zamiar ją kiedyś przeczytać :-)
OdpowiedzUsuńjjon - ależ to nie jest negatywna recenzja, to tylko moje odczucia podczas lektury.
OdpowiedzUsuńDo tej pory opinie były bardzo pozytywne, ale ja również z tą książką męczyłam się potwornie. Może i obiektywnie rzecz biorąc to dobra literatura, ale ja ledwo przebrnęłam, miałam wrażenie, że się duszę czytając. Dosłownie. I tyle zapamiętałam z lektury. To właśnie uczucie. I jakoś tak niechętnie patrzę na inne tytuły pióra Japońskich autorów.
OdpowiedzUsuńA to niespodzianka :( pierwszy raz czytam negatywną opinie nt. tej książki. Może nie miałaś nastroju?/Ramona
OdpowiedzUsuńA ja ją ostatnio oddałam nieprzeczytaną do biblioteki. Żałuję że nie znalazłam na nią czasu, a z drugiej strony to jakoś mnie nie ciągnęła dopóki leżała na moim regale. Pewnie kiedyś dam jej szansę.
OdpowiedzUsuńCzytałam jakiś czas temu i byłam nią zafascynowana. Mnie niesamowicie wciągała, niczym ten wszechobecny w książce piasek. Na długo pozostanie mi w pamięci.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, ja to czytałam -hmm mniej więcej 40 lat temu to był hicior licealistów...ja porownalabym to uczucie niemocy z tym u Kafki w Procesienp.. to meczy, ale ile razy w zyciu wikłamy sie w takie sytuacje, to taka piekna literacka parabola..a film widzialyscie? Dobry!
OdpowiedzUsuń