Strony
▼
środa, 14 marca 2012
"Audrey. Osobisty album Audrey Hepburn" Suzanne Lander - dla fanów Audrey obowiązkowo!
Kupiłam dla mamy, fanki Audrey, ale zanim jej dałam, nie omieszkałam sama przejrzeć. Album, jak sama nazwa wskazuje (a właściwie nie, ale mniejsza z tym) zawiera zdjęcia, tekstu tam niewiele, więc trzeba przede wszystkim oglądać.
Wynotowałam sobie plusy i minusy.
Plusy:
Piękne wydanie, znakomitej jakości papier, twarda, ale puchata oprawa (takie teraz są modne, prawda?), cudowny kolor stron (kolor jesiennych liści) oraz niektóre podpisy pod zdjęciami. No i same zdjęcia, w 99% pochodzące z filmów z udziałem Audrey. Ten 1% to jakieś zakulisowe czy "nagrodowe".
Minusy:
Literówki - mało, bo może ze dwie sztuki, ale jedna z nich taka, że całe zdanie stało się dla mnie nieczytelne. Brak chronologii, zdjęcia są pomieszane jak radosny groch z kapustą. Brak zdjęć osobistych (ja tak rozumiem prywatne fotki), a tytuł wszak wskazuje, że powinny być. Jedno zdjęcie zostało zdublowane, z innym podpisem. No i dziwne sprawa z powodami odrzucenia przez Audrey roli Anny Frank. Raz pod fotką napisano, że trzydziestoletnia aktorka nie chciała grać czternastoletniej dziewczynki, a w innym miejscu napisano, iż Audrey nie chciała zarabiać (gażą aktorską) na tragedii.
Ale i tak warto było kupić, bo to przepiękny album! Mama była zachwycona.
P.S. Zapomniałam wcześniej dopisać: niech modowe piekło pochłonie tych, którzy wylansowali modę na grube, proste i mocno zaznaczone brwi. Wyjątkowo oszpecają Audrey, ona ma za delikatną buzię do takich brwi!
Porównajcie sami:
"Audrey. Osobisty album Audrey Hepburn" Suzanne Lander, tłum. Weronika Berezowska, Jan Bolanowski, Wydawnictwo Buchmann, Warszawa 2012.
Oj... A ja jeszcze nie mam... Dlaczego? ;)
OdpowiedzUsuńMoże twoja mama nie jest fanką? ;)
UsuńZeby od razu kupowac, to nie, ale przejrzalabym bardzo chetnie :-).
OdpowiedzUsuńZ chęcią przyjrzałabym się temu albumowi bliżej :D
OdpowiedzUsuńJeśli kupować to także dla mamy, ale obejrzeć chętnie. A swoją drogą uwielbiam Rzymskie wakacje.
OdpowiedzUsuńChętnie bym to obejrzała - tak, tak, ominęło mnie.
UsuńMam płytkę z filmem - mogę ci pożyczyć, jeśli znajdziesz czas, aby obejrzeć. Nie ukrywam, że lubię co jakiś czas wrócić do filmu.
UsuńGdybyś była zainteresowana napisz na maila guciamal@wp.pl
Usuńczas-odnaleziony i Cassiel - to bardzo dobra opcja, żeby w księgarni obmacać i podjąć wtedy decyzję o zakupie. Mnie obligował trochę ten maminy konik. :)
OdpowiedzUsuńMam swój egzemplarz. Audrey kocham i ubóstwiam, dlatego nie mogło go zabraknąć w mojej biblioteczce:)
OdpowiedzUsuńO, widzę, fanka! :) Super.
UsuńJakiś czas temu widziałam ją w księgarni i już wtedy czułam, że muszę ją mieć. Teraz jestem tego pewna!:))
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)