Strony
▼
sobota, 1 grudnia 2012
"Miejskie historie" Dashiell Hammett - opowiadania kryminalne
"Jego jasnowłose, szatańskie wręcz oblicze przybrało kamienny wyraz".[*]
No i po co wynotowałam sobie ten właśnie fragment? Przez to oblicze, które zdało mi się porośnięte jasną, płową sierścią, jak u wilkołaka. Jack Nicholson się kłania, wyszczerzając zęby.
A to nie wilkołak, tylko poczciwy Sam Spade. Miłośnicy kryminału noir znają Sama, prawda? Też znam, ale to nie jest mój ulubiony detektyw z tego okresu, wolę Lwa Archera.
"Miejskie historie" to zbiór opowieści, gdzie zawsze jest jakiś szwindel, kant lub pada trup. Z drugiej zaś strony zawsze jest jakiś stróż prawa, detektyw czy biały charakter, który kanciarza i mordercę bez pudła wyłuskuje z dostępnej mu populacji i poddaje reperkusjom uświęconych prawem. Czy jakoś tak.
Książka idealna na zastój czytelniczy, odblokowuje bez pudła. Nic nie szkodzi, że w ogóle nie zostaje w pamięci.
---
[*] "Miejskie historie" Dashiell Hammett, przełożył Łukasz Małecki, wydawnictwo “C&T” Toruń 2010, s. 274
Właśnie cały wic w nurcie noir polega na tym, że świat nie jest czarno - biały, a w przypadku prozy Hammeta nigdy nie odważyłabym się użyć określenia "biały charakter". Tam nie ma takich bohaterów!
OdpowiedzUsuńI to jest w tym wszystkim najlepsze.
W krótkich formach ta szarość (w przypadku pozytywnych, a więc białych charakterów) nie ma czasu wyjść na wierzch.
Usuń