Strony
▼
niedziela, 10 lutego 2013
"Siódmy syn" i "Czerwony Prorok" Orson Scott Card - pewnego razu na Dzikim Zachodzie...
Fantastyka jest mi niezbędna do życia i od czasu do czasu muszę sobie zaaplikować dawkę, inaczej usycham, więdnę albo warczę. Potężna porcja Grzędowicza nie wystarczyła na długo, zabrałam się zatem za Carda.
Przeczytałam opowieść o chłopcu, który urodził się jako siódmy syn swojego ojca, też siódmego syna*. Te magiczne liczby dały mu magiczne moce - stwarzania czegoś z niczego. Nie nie, żaden Bóg, co stworzył świat, tylko pogromca entropii. Z niekłamaną przyjemnością i nieukrywanym zainteresowaniem zapoznałam się z jego historią, jak to uosobiona entropia, czyli Niszczyciel bądź szatan próbuje go dorwać i zabić, a on się nie dawał. On i jego anioł stróż/obrońca/niezidentyfikowana moc/zakochana dziewczyna. Wszystko pięknie osadzone na Dzikim Zachodzie - Card w ogóle pięknie osadza swoje powieści - wśród pagórków, farm, Czerwonych i lasów.
Po skończeniu książki spotkało mnie największe zaskoczenie świata (w moim mikroświecie powieściowym oczywiście) - otóż dowiedziałam się z posłowia, że przeczytałam książkę o rzeczywistości alternatywnej! Brwi podjechały mi na pół czoła, na litość boską, gdzie, jak, co? No rzeczywiście, w posłowiu wyjaśniono to bardzo dokładnie, gdzie autor zmienił historię. Mnie to umknęło. Nie znam historii Stanów Zjednoczonych, osadnicy są mi znani z "Domku na prerii" i westernów, a Indianie z Maya. Szczegółowsze między nimi interakcje zawsze mi umykały. A Card właśnie na tych relacjach oparł opowieść o Alvinie, no, może nie "Siódmego syna", tylko bardziej "Czerwonego proroka" (drugi tom serii). O Czerwonym Proroku poczytałam, po czym sarknęłam sobie pod nosem, że jakbym chciała czytać o Indianach, to bym wzięła książkę o Winnetou. Poczułam się nieco wystrychnięta na dudka, a książkę skończyłam tylko z dwóch powodów: po pierwsze interesowały mnie losy Alvina, cudownego chłopca, w tomie drugim zepchniętego na drugi plan; po drugie to mimo wszystko sprawnie napisana powieść i czyta się ją bez zgrzytów.
Nie będę kontynuowała serii, nie mam na to ochoty.
Ale wynotowałam sobie dwa ładne cytaty, o.
"- Nie złość się na mnie, braciszku. Pewnych rzeczy nie mogę ci wyjaśnić, bo sam ich nie rozumiem. To nie jest kłamstwo. Ale jedno mogę ci obiecać: jeśli będę mógł ci o czymś powiedzieć, to powiem. A jeśli nie, to powiem, że nie. Nie będę udawał.
To była najlepsza rzecz, jaką Alvin usłyszał od dorosłego". [1]
"- Dość już powiedziałeś. Wiem, że jesteś oszustem. Wynoś się z mojego kościoła.
- Nie jestem oszustem. Mogę się mylić, ale nigdy nie kłamię.
- A ja nigdy nie wierzę takiemu, który twierdzi, że nigdy nie kłamie.
- Człowiek zawsze zakłada, że inni są równie cnotliwi jak on".[2]
* Nadmienię, że po Alvinie urodził się jeszcze jeden chłopiec, a dziewczynek w tej rodzinie było też kilka, najmarniej sześć. Szczerze gratuluję szczęśliwym rodzicom tak licznego potomstwa, jednocześnie podziwiam i współczuję.
"Siódmy syn" Orson Scott Card, tłumaczył Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 1993.
"Czerwony Prorok" Orson Scott Card, tłumaczył Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 1996.
---
[1] "Siódmy syn" Orson Scott Card, tłumaczył Piotr W. Cholewa, Prószyński i S-ka, Warszawa 1993, s. 76-77.
[2] Tamże, s. 104
Gdyby ten siódmy syn urodził się w Rumunii czy innym kraju bliżej naszego, to zostałby żywym wampirem!;-)
OdpowiedzUsuńA dziewczynka wiedźmą :)
Usuń