Strony
▼
środa, 13 marca 2013
"Kantyczka dla Leibowitza" Walter M. Miller - streszczam tysiąc lat akcji
Na pierwszej stronie czytam: "Wydajemy ją [powieść] w sposób oryginalny, bo w dwóch wersjach przekładu, które nie różnią się szatą graficzną, lecz jedynie częściowo układem typograficznym. Tłumaczami są znani translatorzy - Juliusz Garztecki (wersja CIA-Books) i Adam Szymanowski (wersja PAX)".
Przewracam kartkę, a tu strona tytułowa i: "tłumaczył Juliusz Garztecki". A drugi?
A drugi, hmm, istotnie, odnalazł się, w książce, którą wrzuciłam sobie na na czytnik, bo straszliwie zmęczył mnie drobniutki druk i pożółkłe kartki. No dobrze, ale w przedmiotowej książce go nie ma, więc po co zamieszczać takie informacje? Nie rozumiem.
Skończyłam czytać i zadumałam się, ile tu zmieszczono treści. Czytałam o ludziach, o Bogu, o przyszłości, o religii, o wierze, o potrzebie pamięci i o potrzebie niszczenia, o bólu, o eutanazji, o nauce... To wszystko w trzech odsłonach, jak akty w dramacie.
I tu lojalnie uprzedzam, że jak ktoś chce sobie przeczytać porządną, z prawdziwego zdarzenia recenzję, to odsyłam TUTAJ - Charlie napisał świetną. Poniżej jest tylko streszczenie!
AKT I
Wprowadzenie:
Sześćset lat temu ludzie zwariowali i wykończyli się nawzajem rozszczepionym atomem, po ziemi pełzają niedobitki, mutanci i mnisi przechowujący słowo pisane, za co obrywają cięgi, utożsamiani są bowiem z nauką, a ta z atomem.
Osoby:
Brat Franciszek, opat Arkos, obszarpany starzec pielgrzym, czaszka ze złotym zębem, Ojciec Święty, rozbójnicy.
Akcja:
Brat Franciszek spotyka starca, ten wskazuje mu stary schron przeciwatomowy, gdzie leży czaszka ze złotym zębem i papiery. Papiery okazują się być własnością błogosławionego Leibowitza, a czaszka kawałkiem jego zmarłej żony, w co opat Arkos nie wierzy, bo Franciszek jednocześnie sugeruje, że starzec może być Leibowitzem (sprzed kilkuset lat). Oczywiście nie jest. Brat Franciszek kilkanaście lat spędza na sporządzania i ozdabianiu kopii schematu elektronicznego, czyli świętej relikwii, po czym wiezie oryginał i kopię do Ojca Świętego. W drodze Franciszka napadają rozbójnicy i odbierają mu kopię, w drodze powrotnej czynią to samo i odbierają mu życie. Zwłoki grzebie obszarpany starzec.
AKT II
Wprowadzenie:
Sześćset lat po akcie pierwszym ludzie w mozole odbudowują swoje zasoby intelektualne, licząc na dokumenty przechowywane przez mnichów. Mnisi są nieco niechętni udostępnianiu. W powietrzu wisi wojna.
Osoby:
Thon Taddeo, opat Paulo, brat Kornhoer, obszarpany starzec pustelnik zwany Żydem Beniaminem, Poeta ze szklanym okiem, żołnierze i koczownicy.
Akcja:
Thon Taddeo, uczony, jedzie do opactwa zajrzeć w dokumenty i szukać wiedzy. Brat Kornhoer oszałamia uczonego elektrycznym światłem. Obszarpany starzec stwierdza, że thon nie jest Mesjaszem. Wybucha wojna między koczownikami i żołnierzami, w której ginie Poeta - bez szklanego oka, które przepadło.
AKT III
Wprowadzenie:
Ponad tysiąc lat po akcie pierwszym powtórka z rozrywki, wojna mocarstw, atom, opad. Klasztory wciąż obecne.
Osoby:
Opat Zerchi, obszarpany starzec żebrak zwany Łazarzem, brat Joshua, doktor Cors, pani Grales, czaszka Franciszka.
Akcja:
Wybuchy nuklearne zabiły sporo ludzi, a kolejni są napromieniowani. Opat wysyła brata Joshuę wraz z memorabiliami poza Ziemię, by Kościół przetrwał. Doktor Cors w pobliżu klasztoru otwiera ośrodek eutanazyjny, czemu opat sprzeciwia się całą swoją mocą i wiarą. Pani Grales ma drugą głowę, która po apokalipsie dochodzi do głosu, a opat Zerchi w tejże apokalipsie ginie, przywalony katedrą, zaznajomiwszy się najpierw z czaszką Franciszka. Starzec się pojawia, ale nawet słowem się nie odzywa.
Świetna, po prostu świetna książka.
"Kantyczka dla Leibowitza" Walter M. Miller Jr., przełożył Juliusz Garztecki, CIA-Books SVARO, Ltd oraz Instytut Wydawniczy PAX, Poznań, Warszawa, 1991.
Jak nie szaleję za s-f, to "Kantyczka" jest jedną z moich ulubionych książek. Należy jej się powtórka po latach.
OdpowiedzUsuńDwa pytanka:
1. Bierzesz się za "Leibowitza i Dzikonnę"? Podobno słabsze, ale nie wiem, bom sam nie czytał.
2. Znasz "Osadę" Bułyczowa? Kojarzy mi się przez wątek składający przetrwanie wiedzy w ręce ludzi, którzy tej wiedzy nie pojmują (w "Osadzie" są to dzieci kosmicznych rozbitków, uczone wiedzy o Ziemi, której same nie znają).
To jest właśnie moja powtórka, bo czytałam i zapomniałam. I bardzo dobrze, że sobie przypomniałam, bo bardzo warto.
Usuń1. Nie biorę się, nie mam, nie chcę.
2. Oczywiście, że znam i uwielbiam. Do głębi wzrusza mnie ta wola przetrwania za wszelką cenę. Ten sam motyw poruszył Huberath w "Vatran Auraio" klik. Serdecznie polecam.
Ooooooj, Huberath leci na moją listę z wysokim priorytetem. Recenzja mocna!
UsuńNooo, ale dlaczego to świetna książka?
OdpowiedzUsuńTrzeci akt jest najlepszy, pozostałe mogą być.
Bo bardzo wiele w sobie zawiera, Rakilu.
UsuńEncyklopedia też :P
UsuńA to szacun, encyklopedii nie czytałam.
UsuńTak serio - w tej notce nie opiniuję, nie uzasadniam, streszczam jedynie.
Charlie spłonął rumieńcem i podziękował za miłe słowa:)
OdpowiedzUsuń"Osadę" czytałem i podobała mi się bardzo.
Ja również muszę sobie Huberatha dopisać do listy książek do przeczytania:)
Ależ nie trzeba, nie trzeba. Przeczytałam po raz drugi dzięki Tobie. :)
Usuń