Siódmy tom przygód Jakuba Wędrowycza przeczytałam...
No, po prostu przeczytałam.
Krzyś obejrzał obrazki - pozdrawiamy ich twórcę, Andrzeja Łaskiego. Pozdrawiamy też autora oraz jego żonę Katarzynę.
Jak już jestem przy pozdrowieniach, to pozdrawiam wszystkie polonistki i namawiam, żeby we wczesnym dzieci nauczyły dzieci odróżniać apokalipsę od apopleksji. Pozdrawiam też całą swoją rodzinę, mamę, siostry, szwagrów, siostrzenice i siostrzeńców (no co, trzeba czymś zapełnić miejsce przy okładce książki, nie?). O, i babcię. Babcię pozdrawiam bardzo mocno.
"Trucizna" Andrzej Pilipiuk, Fabryka Słów, Lublin 2012.
Wędrowycza porzuciłam przy drugim tomie opowiadań, nawet ich nie doczytałam do końca. O co chodzi z apopleksją?;-)
OdpowiedzUsuńNo, Wędrowyczowi się to myli i na tym jest oparte (albo chociaż podparte) jedno z opowiadań.
UsuńPrzeczytałam, bo prezent :)
ROTFL!
OdpowiedzUsuńNo co, delikatna jestem ;)
UsuńJa drugi tom biorę na wakacje. Zobaczymy :) A do siódemki, to jeszcze daleko...
OdpowiedzUsuńO, letnie czytadło, to jak najbardziej. Przeczytać, zapomnieć.
Usuń