Strony
▼
piątek, 6 grudnia 2013
"Mama Mu na sankach" Tomas Wieslander, Jujja Wieslander
Zima idzie, spadł już i pierwszy i drugi śnieg. I trzeci, dopiero co :) Co w zimie robią krowy? Niestety, nudzą się okrutnie, siedzą w oborze, jedzą, piją, dają mleko i śpią. Apatia i marazm.
Nic dziwnego, że Mama Nu wymyka się na sanki, do złego oczywiście namawia Pana Wronę, który oczywiście najpierw jest wyjątkowo przeciwny, a potem wyjątkowo podjarany.
Bo saneczkowanie to świetna zabawa. Ale - UWAGA - najlepsze jest spadanie z sanek, obojętnie, na początku czy na końcu toru saneczkowego. Spadanie i jeszcze przeturlanie się po śniegu, porządnie i parę razy, żeby się dobrze oblepić śniegiem.
Z perspektywy zeszłej zimy stwierdzam, że to jest bardzo dobre podejście i z Mamą Mu zgadzam się w całej rozciągłości (w przeciwieństwie do użytkowania domków na drzewie, ale o tym będzie w innej notce). Krzyś na sankach jest bardzo asekurancki, nie rozpędza się, żeby broń Boże nie spaść, zachowawczo hamuje od połowy górki. Przynajmniej tak było w zeszłym roku, no ok, był mniejszy. Mam nadzieję, że po tej lekturze nabierze trochę rozmachu, a może przy okazji pociągnie za sobą Mariankę? Chociaż jej aż tak bardzo pociągać nie trzeba, wystarczy pokazać i sama leci.
W obliczu nachodzących świąt i zimy - to książka idealna do położenia pod choinkę. Albo niech Mikołaj przyniesie.
"Mama Mu na sankach", Tomas Wieslander, Jujja Wieslander, ilustracje Sven Nordqvist, tłumaczenie Michał Piotrowski, Zakamarki 2007.
Szkoda, że nie ukazują się kolejne "pełnoobrazkowe" przygody Mamy :( Ale te wpis spowoduje wieczorne odkurzanie posiadanych Mam :D
OdpowiedzUsuńAno, szkoda. Tak jak i baranka Bronka szkoda...
Usuń