Po cudownie odprężającym "Władcy gór" pora wrócić du utartego schematu. Czyli: wędruje sobie Thorgal i jego rodzina, przebyli właśnie długą drogę i marzą o tym, żeby gdzieś spokojnie spocząć (zwłaszcza że Aaricia lada moment ma rodzić), aż tu nagle, jak diabełek z pudełka, wyskakuje jakaś niecnota i bruździ.
Tym razem to chciwy Wiking, taki typowy, co to tylko palić, rabować i gwałcić umie. Thorgal mu przeszkadza przez rodzinne powiązania i Wiking najchętniej by go ukatrupił bez dania racji, ale to było dla komiksu za mało spektakularne, no i cykl by się za szybko zakończył. Toteż, jak zwykle, skrupi się na Aaricii i Jolanie. Aaricia szczególnie tu jest narażona na szykany, bo to ona jest spadkobierczynią dóbr Gandalfa Szalonego. Wiking jednak wychodzi z założenia, że najlepiej jest wykosić wszystkich, całą rodzinkę, dla pewności. Ha, nie ma jednak tak łatwo, bo jakiś cichociemny partyzant przeszkadza w planach, po cichutku i skutecznie likwidując mu ludzi. Taka Niewidzialna Ręka.
Koniec zaś podsumuję tak:
"Pitu pitu chlastu chlastu
Thorgal wykosił przeciwników jedenastu
Jego żona, oj niebożę
dziecię powiła w wilczej norze"
I dała dziecięciu na imię Wilczyca. Słodko. Oj, wiem, po francusku Louve - wygląda o niebo lepiej.
"Wilczyca", tom szesnasty serii Thorgal, scenariusz Jean Van Hamme, rysunki Grzegorz Rosiński, przekład z francuskiego Stanisław Kroszczyński, "Orbita", Warszawa 1990.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz