Książka o zapachach, smakach, fakturach. Autor jeździ po świecie i wszędzie, gdzie tylko jest, coś zjada, węszy, smakuje, delektuje się i oblizuje palce. Ale przede wszystkim podnosi głowę i wciąga powietrze.
W Maroku obserwuje, jak pozyskuje się olejek arganowy z owoców drzew żelaznych:
"W powietrzu unosi się zapach podsmażanych migdałów i orzechowy aromat".[1]
W Egipcie odwiedza stary targ w poszukiwaniu świeżych orzechów:
"W powietrzu czuję owocowy i orzeźwiająco wodny zapach arbuza".[2]
Do Nowego Jorku trafia wiosną, zwiedza miasto, a gdy szuka cukierni Magnolii:
"W spokojnym wiosennym powietrzu unosi się słodka woń karmelu".[3]
W Norwegii trochę marznie:
"W czystym, niemal krystalicznym powietrzu czuć jeszcze odrobinę wieczornego chłodu i zapach porannych mgieł".[4]
W Tajlandii znów wymyka się na targ:
"Gorące powietrze pachnie kurzem, egzotycznymi przyprawami i jedzeniem - smażonym mięsem, przypalonym tłuszczem i dymiącym ryżem jaśminowym".[5]
Francja, miasteczko Fontaine de Vauclure słynie z pól lawendowych:
"W ciepłym powietrzu nocy wciąż czuję zapach lawendy, chłodu rzeki, która szumi gdzieś w dole, i aromat ziół - tymianku, rozmarynu i szałwii".[6]
A Rzym, czy jest i Rzym? Jest , oczywiście:
"Na Nomentanie powietrze pachnie żywicą rozłożystych pinii i murami starych kamienic".[7]
A gdy zawędrujemy z autorem do Amsterdamu:
"Ciepłe powietrze pachnie wodą, a delikatne podmuchy wiatru przynoszą od strony dworca kolejowego dyskretną woń konopnego dymu".[8]
Londyn, który lubię, potraktowany jest obcesowo:
"O poranku w Londynie cuchnie przypalonym mlekiem".[9]
Wyspy Kanaryjskie to gorąca Teneryfa:
"Znów czuję w powietrzu smakowity aromat słodkich naleśników z czekoladą, ale zamiast dominującego w ciągu dnia zapachu oliwki i kremów do opalania teraz pachnie tu dezodorantami i świeżością odświętnych ubrań wyjętych prosto z walizki".[10]
Jest i rozgrzany Meksyk:
"W powietrzu czuć karmel i zapach ciasta drożdżowego wyjętego przed chwilą z piekarnika".[11]
Na koniec - Kazimierz nad Wisłą, zimą:
"W powietrzu unosi się zapach zimy, sosen, śniegu i dymu sączącego się równo i leniwie z kominów".[12]
Wspaniała zmysłowa wycieczka po świecie, równie ulotna jak zapach. Prawie nic nie zostaje w pamięci.
---
[1] "Zapachy miast" Dawid Rosenbaum, Biblioteka Bluszcza, Elipsa, Warszawa 2011, s. 17
[2] Tamże, s. 24
[3] Tamże, s. 40
[4] Tamże, s. 53
[5] Tamże, s. 62
[6] Tamże, s. 136
[7] Tamże, s. 192
[8] Tamże, s. 103
[9] Tamże, s. 156
[10] Tamże, s. 80
[11] Tamże, s. 179
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz