Okładka, okładka, konia i królestwo za okładkę! Nie, że proszę, tylko że się należą. Zachwycałam się okładką z Pietą w wykonaniu Thorgala i ktoś mi wtedy zwrócił uwagę, że na okładce Yansa jest podobny motyw. Zapamiętałam.
Potem Janek zachwycał się Yansem. Zapamiętałam. Kiedy z dobroci serca zaproponował pożyczkę, nie mogłam się oprzeć. Pożyczyłam, przeczytałam, przeoglądałam. Kawał porządnego komiksu.
Kim jest Grzegorz Rosiński, miłośnikom komiksu nie muszę przybliżać, a dla reszty krótkie info: polski rysownik, wyjątkowy, utalentowany, z bogatym dorobkiem. Thorgala już poznałam, czas na inne jego dzieła.
Kim jest Yans? Bohaterem komiksu, badaczem, podróżnikiem w czasie, przystojnym facetem (no co, pisze to kobieta!). Ma wroga, imperatora Valsary'ego, ma też dziewczynę, Orchidęę. Yans (który miał być Hansem, ale w Polsce to imię kojarzy się raczej negatywnie), jest człowiekiem szlachetnym, odważnym i zdolnym do poświęceń.
W jakim świecie żyje nasz bohater? W przyszłości, która nie wygląda zbyt zachęcająco. Świat po katastrofie, skuty lodem, żeby znaleźć oazę zieleni, trzeba lecieć na inną planetę. Ludzie żyją w miastach, w cieple, ale mocno ściśnięci okowami rządów imperatora. Nie głodują, nie marzną, ale karków wyprostować nie mogą. Poza miastem żyją Zewnętrzni. To ich wybór, wolą trudzić się o wiele bardziej niż miastowi, ale za to mają niebo wysoko nad głową. Z tego właśnie ludu pochodzi Orchidea.
Przygody Yansa opierają się na schemacie: ma szefa wroga w postaci imperatora Valsary'ego, a ten wysyła go w przeróżne, najpodlejsze miejsca na niebezpieczne misje. Środki przymusu to szantaż i zastraszanie. Valsary ma bowiem haka na Yansa - to Orchidea, kobieta cudownej urody i szlachetnego serca. Imperator łamie Orchidei paluszek (to przenośnia, oczywiście) i już Yans jest miękki niczym wosk. Po co i dlaczego to wszystko? Proste - władza boi się utraty władzy, a Yans w pewien sposób zagraża ustalonej hierarchii.
Prawdę mówiąc, ta animozja zdaje mi się tylko pretekstem autora, by głównych bohaterów co i rusz wysyłać w coraz to inne miejsca i fundować cudaczne perypetie.
Coś jak tępienie Królewny Śnieżki przez Złą Królową, jak nie grzebieniem, to jabłkiem. Yans jest gnębiony walką z królową Ardelią, kąpielami w błocie, więzieniem w kotlinie, gęstą dżunglą, podróżami w czasie. Sporo tego, na szczęście nuda przy czytaniu nie grozi.
Ale (ach, to nieszczęsne słówko "ale", zapowiadające coś typu "operacja się udała, ale pacjent zmarł") mimo wszelkich przymiotów, jakie Yans posiada i tych wszystkich przygód, jakie mu się przydarzają - nie jest to facet, z którym mogłabym pójść na koniec galaktyki. Czegoś mu brak - pazura, wyrazu... A może Thorgal skradł moje serce i nie ma już w nim miejsca na innego faceta?
" - Co za pułapka, Yansie... Co za pułapka!... Czy to się nigdy nie skończy?No cóż, Yansie. Niektórzy mogą, a ty taki zrezygnowany?
- Cha, cha! Nie bądź naiwna! Któż zdoła pokierować własnym losem?"[1]
"- Dokąd lecimy? Czego od nas oczekują? Co się z nami stanie? Mamy chwilę wytchnienia...No nie, co za odpowiedź! Wybitnie melancholiczna i wyjątkowo niekonkretna. Błagam, tak mówi energiczny bohater?
- Ludzkie życie składa się z tych nielicznych chwil wytchnienia, które czasami nazywamy szczęściem, Orchideo..."[2]
Jeśli chodzi o wydanie, to absolutnym strzałem w dziesiątkę jest zamieszczenie obszernej opowieści - wstępu o tym jak Yans powstawał, bogato ilustrowany planszami, artykułami, listami. Historia bardzo wciągająca.
W zbiorczym tomie nr 1 zamieszczone są opowiadania:
- Wieża rozpaczy
- Ostatnia wyspa
- Więzień wieczności
- Mutanci z Hanai (Rosiński super narysował mutantów!)
- Gladiatorzy
Janku, dziękuję za pożyczenie! Janka opinia jest tutaj, a giery tutaj. Warto zajrzeć.
---
[1] "Yans" wydanie zbiorcze tom 1, Scenariusz André-Paul Duchâteau, rysunki Grzegorz Rosiński, przekład Wojciech Birek, Egmont, 2014, s. 103
[2] Tamże, s. 137
Polecam się, w dwójce świetne jest to, że można zobaczyć jak można zrobić zmianę rysownika serii bez szkody dla czytelników.
OdpowiedzUsuńTo i dwójkę już masz?
UsuńNo co do okładki, to ja się nie odzywam, bo żaden ze mnie ekspert. Jednak czy Ci na okładce nie są ludźmi?
OdpowiedzUsuńSą ludźmi. Mutanty są w środku, nie są głównymi bohaterami, występują na drugim planie.
Usuń