Tak. Dała mi do myślenia ta książka. Patrzymy, ale nie widzimy, spoglądamy, ale nie zauważamy.
Autor zaś spogląda na stare fotografie i widzi wszystko, co na niej jest. Docieka, rozmyśla, szuka odpowiedzi na dręczące go pytania... I tym wszystkim, całym ładunkiem informacji wraz z procesem poznawczym dzieli się z czytelnikiem, za co cześć mu i chwała.
Widać, że pan Nowicki zna się na fotografii, że "czuje" i przeżywa każde zdjęcie z osobna.
Więcej już nie piszę, bo nie sposób opisać tego dialogu słowa z obrazem. Za cienka na to jestem. Kto jest zainteresowany, musi po prostu wziąć książkę do ręki i sam zobaczyć.
"Dno oka. Eseje o fotografii" Wojciech Nowicki, Wydawnictwo Czarne, 2010.
Uwielbiam tę książkę za inteligentną zabawę z czytelnikiem, za chwilę wyciszenia, którą daje.
OdpowiedzUsuńPrawda? Trzeba być naprawdę skupionym przy czytaniu. I patrzeniu na zdjęcia, które są w książce zamieszczone. Nie da się jej czytać w biegu.
OdpowiedzUsuń