Zeszyty o formacie A4 jakoś nigdy nie budziły mojego szczególnego zainteresowania. Za duże, żeby nosić w torebce, za wysokie, żeby ustawić na półce z notesami. Kiedy dostałam przesyłkę, w której były dwa zeszyty Rhodia w tym właśnie formacie, zamyśliłam się: jak je wykorzystać? Nie leżały zbyt długo, zabrałam się bowiem do sporządzania drzewa genealogicznego dla mojej mamy. Kartki z tego notesu bardzo mi się przydały do robienia szkiców poszczególnych gałęzi. Wyrywałam ze środka, bo wtedy miałam do dyspozycji format A3. Uwierzcie mi, takie drzewa zajmują bardzo dużo miejsca. Poniżej zeszyt, po bokach szkice, a pod spodem jeszcze większe szkice.
Jak mi się pisało? Znakomicie. Papier w Rhodii jest bardzo dobrej jakości, gładki i bardzo przyjemny. Fantastycznie przyjmuje atrament, nie zaobserwowałam strzępienia ani przebijania atramentu na drugą stronę kartki. Nawet prześwitywanie widać tylko w minimalnym stopniu, choć do testów użyłam pióra Pelikan Script o dość szerokiej stalówce 1,5. Dużo atramentu tą stalówką spłynęło na kartkę, ale po drugiej stronie ledwo to widać. Poniżej strona zapisana tym Pelikanem, a jeszcze niżej, jak to wygląda po przewróceniu kartki. Drobniejsze pismo to Lamy Safari.
Pisałam tylko piórem, więc nie wiem, jak na papierze będzie zachowywał się długopis, ale z doświadczenia wiem, że jeśli coś jest dobre do pióra wiecznego, to nada się też do długopisu. Odwrotnie nie zawsze się sprawdza. Długopisów nie lubię i nimi nie piszę, ale mam pod ręką dwa pióra kulkowe. Zabieram się za Parkera, kreślę kilka słów i zaglądam na drugą stronę kartki. Efekt jest taki jak przy piórze - leciutkie prześwitywanie. A teraz pióro kulkowe Sheaffer, które zapodaje nieco więcej tuszu niż parkerowskie. I ta zależność widoczna jest po drugiej stronie kartki, ale śmiem przypuszczać, że zauważy to tylko wprawne oko. Dla przeciętnego użytkownika nie będzie to w ogóle uciążliwe.
Poniżej fotka z próbkami pisma piórami kulkowymi i ich drugie strony.
Na uwagę zasługuje okładka. Myślałam, że jest z tworzywa sztucznego, na stronie twojepioro.pl piszą, że laminowana. Pewnie to jedno i to samo. Jest elastyczna, można zeszyt zwinąć w rulon, wpakować do torebki czy kieszeni, po czym wyjąć i rozwinąć, bez żadnej szkody dla kartek czy okładki. Całkiem na marginesie marginesów napomknę, że ta okładka świetnie sprawdza się jako podkładka pod myszkę ;)
Tak sobie myślę, że firma Rhodia naprawdę dba o klientów i swoje produkty dopieszcza. Tak, zdaję sobie sprawę, że wiąże się to z odpowiednią ceną. Jakość kosztuje.
Jeszcze dwie fotki kawałków okładki z tyłu - mamy wszelkie niezbędne informacje w pigułce plus certyfikat PEFC. Wiecie, co to? Świadczy to o tym, że papier użyty do produkcji notatnika pochodzi z lasów zagospodarowanych w zrównoważony sposób. Żadnego wycinania na pałę (jak idą pod piłę lasy amazońskie), tylko tniemy, sadzimy i dbamy.
Na koniec garść informacji technicznych (chyba powinny być na początku, ale mi się zapomniało):
- 96 stron w linię
- wymiary 21x29,7 cm
- gramatura papieru 80 g/m2
- papier bezkwasowy o neutralnym pH
- brzegi kartek zaokrąglone
- notes zszyty trzema zszywkami
- linie w kolorze bladofioletowym co 8mm
- okładka laminowana w kolorze czarnym lub pomarańczowym
Dla mnie Rhodia aktualnie jest na samym szczycie listy notesów dla piórmaniaka.
Za notesy bardzo dziękuję firmie Twojepióro.pl.
P.S. W następnym odcinku o notesach napiszę o czymś, co mnie BARDZO zasokoczyło.
Nie znam się, pewnie dlatego akurat nad tym notesem nie potrafię sie zachwycić. Dla mnie wygląda jak zwykły zeszyt :)
OdpowiedzUsuńEj, to nie jest nic do zachwycania się, to zeszyt, tylko że bardzo dobry zeszyt :)
UsuńTak tylko przyszłam powiedzieć, że lubię Twój cykl o notesach. A że przeważnie nie mam nic merytorycznego do powiedzenia, to się nie odzywam.:)
OdpowiedzUsuńSuper, że lubisz. Na szczęście tu nie trzeba się wypowiadać, wystarczy poczytać i pooglądać zdjęcia.
UsuńPozdrawiam bardzo serdecznie!