Minęły emocje związane z konkursem, minął Pen Show Poland, czas na parę słów o jakiejś książce.
Dziś będzie o książce z Uczty Wyobraźni, którą napisał Paolo Bacigalupi: "Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć".
Podwójny tytuł sugeruje, że to coś więcej niż jedna powieść, i rzeczywiście. Przed powieścią jest bowiem zamieszczony zbiór opowiadań, całkiem spory, będący jakby wprowadzeniem do "Nakręcanej dziewczyny".
Poruszane są w nich różne tematy: "Kieszeń pełna dharmy" - czyli jak to jest mieć Dalajlamę w kieszeni?
"Fletka" - matkozcórką, gdy pojęłam, że fletka jest żywym fletem, aż zgięło mnie w pół. W opowieści "Ludzie piasku i popiołu" - gdzie autor wybiegł naprawdę daleko do przodu, zrozumiałam, że to już nie są ludzie, to jacyś postludzie... "Pompa numer sześć" - tu już autor dał czadu, robiąc z pompy w miejskiej oczyszczalni ścieków niemalże machinę czasu. A "Łowca tamaryszków" wywołuje dreszcze tym, że można aż tak ująć w karby wodę.
Opowiadania pokazują wycinki rzeczywistości, gdzie woda jest reglamentowana, panoszą się zmutowane wirusy dopadające rośliny i zwierzęta, a majstrowanie w genach jest na porządku dziennym. Z tego majstrowania powstała właśnie nakręcana dziewczyna, efekt inżynierii genetycznej, Nowy Człowiek. Co ciekawe, w przeciwieństwie do innych powieści s-f, Nowy Człowiek, choć lepszy, udoskonalony, jest gorszy. To śmieć, pogardzany i poniżany gorzej niż niewolnicy w zamierzchłej przeszłości. To nielogiczne, ale przecież nie zawsze społeczeństwa kierują się logiką.
Bacigalupi poświęcił tyle samo uwagi nakręcanej dziewczynie i jej walce o własne "ja", co sytuacji społeczno-politycznej w Tajlandii. Pierwsze zachwyca, drugie przeraża. Brak źródeł energii, do których już tak przywykliśmy, a zamiast tego olbrzymie megadonty napędzają fabryki za pomocą kieratów, dżule upycha się w nakręcanych sprężynach. Gorsze od szczurów są cheshiry, skrzyżowanie kameleonów z kotami. Walka o pracę, o wpływy, o jedzenie wolne od groźnych chorób. Ciarki przechodzą.
Co najgorsze (albo najlepsze), autor wyszedł od dobrze znanych nam zjawisk i pociągnął, poprowadził, przedłużył je w czasie, otrzymując taki rezultat. Mógł wybrać inne drogi, ale ta, na którą się zdecydował, jest mocno niepokojąca. Wwierca się w mózg świadomość, że to przecież wcale nie jest aż tak bardzo nieprawdopodobne, że światowe tendencje w reglamentacji czy ujęcia wszystkiego w karby przepisów coraz bardziej nonsensownych istnieją i mają się coraz lepiej...
Długa to powieść i nieporęczna, ale czytałam z przejęciem, choć nie za szybko, bo dawałam sobie czas na przemyślenia. To bardzo, bardzo dobra powieść.
Dzięki, Koala, za pożyczkę.
"Nakręcana dziewczyna. Pompa numer sześć" Paolo Bacigalupi, tłumaczył Wojciech M. Próchniewicz, Wydawnictwo MAG, Uczta Wyobraźni, Warszawa 2011.
Ja czytałem co prawda jedynie samą "Nakręcaną..." w innym wydaniu MAGa, ale wrażenie zrobiła na mnie podobne. Mroczna, fascynująca i przerażająca jednocześnie. Chciałbym wierzyć w piękne wizje przyszłości, ale to właśnie taki wydają mi się bliższe "prawdy".
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miał możliwość, zerknij do opowiadań. Z "Nakręcaną..." tworzą spójną całość świata w przyszłości.
UsuńKiedyś miałam ją w planach, ale jakoś wypadła mi z głowy. Może na nowo powinnam się nią zainteresować ;)
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Ależ oczywiście, że tak! Mocno zachęcam.
UsuńHa! Też czytałam "Nakręcaną" niedawno;) ale bez opowiadań. Muszę pożyczyć od kogoś, bo wiem, że opowiadania uzupełniają powieść o masę kontekstu:)
OdpowiedzUsuńNo właśnie. Jakbym miała, to bym Ci pożyczyła, ale sama korzystałam z czyjejś uprzejmości. Poszukaj koniecznie!
UsuńBardzo ciekawie to zosatło opisane.
OdpowiedzUsuń