Nie sądziłam, że z taką ciekawością będę czytać o Wikingach, gdy tylko napatoczy się okazja. Coś mnie w tych ludziach śniegu pociąga i dlatego złapałam za "Wilcze dziedzictwo".
Od razu na wstępie zaznaczę: to NIE JEST polska "Gra o tron", jak twierdzi wydawca, z jednego prostego powodu: Lewandowski, w przeciwieństwie do Martina, bierze jako punkt wyjścia do swojej historii wydarzenia, które faktycznie miały miejsce oraz miejsca, które istnieją naprawdę.
Taki kontynent Europa, na przykład. Istnieje teraz i w dziesiątym wieku też istniała, jej północne tereny zamieszkiwali Norwegowie, Szwedzi i Duńczycy. Ponieważ ich ziemie były skaliste i mało urodzajne, musieli sobie znaleźć inne źródło dochodu. No to napadali, walczyli, łupili, palili, gwałcili... i wyspecjalizowali się w tym rzemiośle tak dalece, że ich jednostki specjalne były wysyłane na zagraniczne misje, na przykład na południe Europy.
Ten tom składa się z czterech ksiąg:
I "Birka" - tu sobie poczytamy o tym, jak Wikingowie tłuką się między sobą podczas oblężenia miasta.
II "Winlandia Dobra" - to nazwa ziem odkrytych przez Skandynawów, a na które uciekł przegrany w bitwie o Birkę. To prawdopodobnie Nowa Funlandia (Kanada), ziemie żyzne i bogate w zwierzynę.
III "León" - ta część jest o jednostce specjalnej Wikingów, zwerbowanych przez króla Leónu, którzy udają się na Półwysep Iberyjski, by walczyć z kalifem.
IV "Sjörkland" - ta sama jednostka, mając ze sobą cennych jeńców, udaje się w głąb terenów będących pod panowaniem kalifa, chcą okupu, no i przeprowadzają rozpoznanie.
Jak to mi się czytało? A całkiem nieźle, proszę państwa. Znajomość tematu doskonała, autor ze znawstwem opisuje miasta Skandynawów, wyposażenie domów, uzbrojenie, budowę statków, sposób walk. Gdy akcja przenosi się w nieco cieplejsze rejony, pan Lewandowski nie traci rozpędu i doskonale oddaje tamtejsze realia.
Troszkę mi na początku przeszkadzało, że nawtykano w powieść tyle terminów skandynawskich (hiszpańskich też trochę). Nie znałam tych słów, domyślałam się z kontekstów, wybijało mnie to nieco z rytmu czytania. O słowniczku na końcu książki dowiedziałam się, jak już skończyłam czytanie. Hehe.
To całkiem zgrabnie napisana książka, prowadząca czytelnika przez świat Wikingów płynnie i bez dłużyzn. Nie ma jednego głównego bohatera - i bardzo dobrze, bo przy takiej rozpiętości terytorialnej, jaką widzimy w książce, byłoby mu trudno wszędzie dotrzeć... Ale zaraz, zaraz, a Erik, syn Świętosławy? W Birce ledwo zaznaczony, w Winlandii wprawdzie go nie było, ale za to León i Sjörkland to relacja spisana (oraz podyktowana) przez niego właśnie. Może na nim w dalszych częściach trylogii będzie koncentrowała się opowieść?
W "Wilczym dziedzictwie" są rzeczy, które są wyborne: postać rudowłosej Gunhild - bardzo soczysta i wyrazista kobieta. Fragmenty dosadne, ale przez to prawdziwe (sikanie w kierunku wroga). Drobiazgowe, ale nie nużące opisy miejsc czy osób.
Jednak tu i ówdzie nie obyło się bez zgrzytów. Na przykład bitwy. Faceci autorzy lubują się w tych opowieściach: kto kogo zaszedł z flanki, kto kogo przyparł do muru, czym wroga podziurawił i jakie cierpienia zadał, zanim do Stwórcy odesłał. Strasznie trudno jest tak opisać bitwę, żeby zainteresowała mocno miłującego pokój człowieka (to ja). Jak do tej pory udało się to tylko jednemu autorowi i nie jest to Lewandowski.
Z drobnostek jeszcze zainteresował mnie system liczenia u Wikingów. Raz czytam:
"Dwa razy po dziewięciu konnych [...]"[1]albo:
"[...] przypłynie ich tu pięćdziesiąt albo i sześćdziesiąt razy po dziewięćdziesięciu, a naszych jest pewnie wszystkiego dziewiąta część ich sił [...]"[2]a potem:
"Trzy razy po dziesięciu ludzi do wybierania wody z dna, migiem!" [3]Dziewięć w końcu czy dziesięć? Czy jedno i drugie?
Ciekawe jest też to:
"Tam możemy wyczekiwać konunga Erika choćby i kilka sześciodni".[4]
Pewnie sięgnę po kolejne tomy, choćby po to, żeby obserwować z uciechą, jak Wikingowie się pocą pod słońcem Południa.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Akurat.
P.S. Baty za okładkę! Rogi? Lakier na paznokciach? Eeee.....
---
[1] "Wikingowie. Wilcze dziedzictwo" Radosław Lewandowski, Wydawnictwo Akurat, 2016, s. 15
[2] Tamże, s. 58
[3] Tamże, s. 211
[4] Tamże, s .61
No okładka mnie rozłożyła na łopatki, ale głównie przez te rogi, lakieru nie widziałam, dopóki Ty nie zwróciłaś mi na to uwagi :)
OdpowiedzUsuńCzytało się świetnie. Fakt, autor wie, o czym pisze i robi to dobrze. Doskonałe skomponowany pierwszy tom cyklu, zapowiada mnóstwo różnych wątków, wprowadza wielu ciekawych głównych bohaterów, pozostawia wiele możliwych furtek rozwoju fabuły. Czekam na dalszy ciąg!
No i wreszcie muszę tę "Pieśń łuków" przeczytać!
Ale wiesz co? Tak mi się kojarzy, że motyw z zakonnikiem spisującym relację z wydarzeń widziałam właśnie u Conrwella! Co nie świadczy o niczym, absolutnie.
UsuńNie czytaj tej "Pieśni łuków", bo potem wsiąkniesz. Ja po tym zaczęłam Szekspira czytać i oglądać i inne książki o tym okresie wyszukiwać...
I dziś na wymianie upolowałam! Polski autor, Kamil Gruca, napisał :)
Okładka nie zachwyca, ale zaczęłam czytać i wciągnęło mnie. Jestem dopiero w 1/4, więc wszystko przede mną. :D
OdpowiedzUsuńCzyli jedna księga. Dalej jest ciekawie, różnorodnie.
UsuńNie czuję się usatysfakcjonowana tą książką :(
OdpowiedzUsuńBookeaterreality
Coś nie zagrało? I tak bywa.
UsuńPrzybywam Cię zaprosić do konkursu - ponad 20 książek do wygrania - wiele hitów! :)
OdpowiedzUsuńhttp://czytelnicza-dusza.blogspot.com/2016/05/wielki-urodzinowy-konkurs-4-lata-bloga.html
Idę zajrzeć, dziękuję za zaproszenie :)
UsuńObiecałam nadrobić Twój blog, więc jestem. Wybacz, że akurat tę recenzję przeczytałam pobieżnie, ale książkę już mam na półce, a kieruje się zasadą, aby jak najmniej wiedzieć o lekturze, którą będę czytać. Rzucił mi się w oczy opis walk i jak dla mnie to takie szczegóły się dobre... ale ja jestem dziwna pod tym względem :)
OdpowiedzUsuńOdrobinę się obawiam tej książki, ponieważ ja rzadko sięgam po taką tematykę, fantastykę wolę młodzieżową delikatną... ale myślę, że tu będzie ciekawie.
Obiecałam nadrobić Twój blog, więc jestem. Wybacz, że akurat tę recenzję przeczytałam pobieżnie, ale książkę już mam na półce, a kieruje się zasadą, aby jak najmniej wiedzieć o lekturze, którą będę czytać. Rzucił mi się w oczy opis walk i jak dla mnie to takie szczegóły się dobre... ale ja jestem dziwna pod tym względem :)
OdpowiedzUsuńOdrobinę się obawiam tej książki, ponieważ ja rzadko sięgam po taką tematykę, fantastykę wolę młodzieżową delikatną... ale myślę, że tu będzie ciekawie.
A, to koniecznie daj znać, jak się podobało, gdy już przeczytasz. :)
UsuńZapraszamy na fp powieści "Wikingowie" na konkurs w którym można wygrać czytnik e-booków KINDLE TOUCH 7. Proszę podać informację dalej, im większa konkurencja tym wieksza chwała :-) https://web.facebook.com/WikingowieWilczeDziedzictwo/photos/a.1013108495427864.1073741828.1012526092152771/1071070766298303/?type=3&theater
OdpowiedzUsuń