Strony
▼
wtorek, 20 czerwca 2017
"My Little Pony. 600 naklejek"
Egmont z upodobaniem wydaje topowe serie dla dzieci. Kucyki Pony, Masza i Niedźwiedź, Kraina Lodu - coś, co jest znane z bajeczek telewizyjnych i filmów, sprawdza się dobrze w wersji książkowej. "My Little Pony. 600 naklejek" to wcale nie jest tylko album naklejkowy. To masa zadań do wykonania, które moja pięciolatka uwielbia.
Szukanie podobieństw i różnic, uzupełnianie sekwencji, składanie liter w słowa, szukanie cieni przedmiotów i postaci, łączenie w pary, rozpoznawanie największych i najmniejszych przedmiotów, szukanie przedmiotów, które trzeba wykluczyć z grupy, kolorowanie według klucza, znajdowanie lustrzanego odbicia, dzielenie zwierząt według cech (pływające, latające), czyli segregacja, szukanie drogi w labiryncie, układanie obrazka z naklejkowych puzzli, rozpoznawanie i nazywanie kolorów, sudoku. Zobaczcie, ile tego!
Wszystko kolorowe, wesołe, uczące najróżniejszych rzeczy. Wygląda to na zabawę, ale każde z tych zadań rozwija inne umiejętności: grafomotoryka, spostrzegawczość, umiejętność zapamiętywania sekwencji, logiczne myślenie i kojarzenie, liczenie.Widzę swoim średnio fachowym, ale jednak dociekliwym okiem, że zabrał się za to ktoś ze znajomością tematu.
Tytułowe 600 naklejek jest miłym dodatkiem. Owszem, na początku moja pięciolatka rzuciła się na nie, ale teraz, gdy wraca do książki, to do tych zadań właśnie. Wniosek: dobrze przygotowana i opracowana książeczka dla dzieci.
Za możliwość zapoznania się z tą publikacją dziękuję (i moja Marianka też) wydawnictwu Egmont Polska.
Z tymi naklejkami to jakas masakra jest. 500 naklejek tez jest. Frozem pincet do dzisiaj nie wykorzystane.
OdpowiedzUsuńU mnie meble okleja. Konkretnie regał z książkami. Już machnęłam ręką.
UsuńKupiłam takie coś dla siostry. Niestety powiedziała "Nie lubię już My Little Pony" i książeczka leży sobie w szafie.
OdpowiedzUsuńJak leży i jeść nie woła, to jeszcze nie jest tak źle. Może się odwidzi. :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń