Strony

poniedziałek, 18 grudnia 2017

"Morderstwo w Orient Expressie" - książka czy film?


Taką oto książkę wyjęłam niedawno ze skrzynki. Jedna przesyłka, a tyle radości!
  • po pierwsze: filmowa okładka; zwykle nie lubię, ale ta jest świetna,
  • po drugie: wąsik, czaderski wąsik,
  • po trzecie: otwieram i patrzę, a tu Marta Kisiel jako tłumacz; jak miło zobaczyć znajome nazwisko!
  • po czwarte: uprzejmy list.
Działania promocyjne odniosły skutek, bo wybrałam się na film. Poniżej pozwolę sobie napisać (wiem, trochę chaotycznie) parę słów na ten temat. 


Rozpoczęcie akcji w gorącym Kairze rozgrzało zmysły, pozwoliło przyjrzeć się bliżej Herkulesowi Poirot i jego pracy. Dopiero potem rozpoczęła się akcja właściwa: pociąg, przedziały sypialne, galeria pasażerów,  w tym ten jeden, najważniejszy. Na pewien czas dla pasażerów Orient Expressu świat skurczył się do rozmiarów pociągu. Oszczędna, ale przecież bardzo w stylu scenografia nie odwraca uwagi od tego, co najważniejsze w filmie.

Otóż właśnie: co jest dla Was (to pytanie do tych, co przeczytali książkę lub obejrzeli film) najważniejsze w "Morderstwie..."? Sam Herkules Poirot? Sposób rozwiązania zagadki? Prowadzenie śledztwa? 
Dla mnie problem winy i kary. Od win i kar aż kipi w tym filmie (książce), pod tym względem to naprawdę dopracowana powieść. 


Chciałam też napisać, muszę to napisać, bo pęknę, że jestem absolutnie zachwycona grą Kennetha Branagha. Tak, słyszałam, że niektórzy uważają, iż Herkules Poirot jest tylko jeden: David Suchet i żaden inny, Branagh nie, Branagh be i jak on śmie porównywać się. Ba, słyszałam takie opinie jeszcze przed premierą filmu!

Cóż, nie zgadzam się z tym. Branagh okazał się fantastycznym Poirotem. Nieco wycofanym, mocno neurastenicznym, z masą przyzwyczajeń i małych obsesyjek (np. poprawianie krawata). Z umysłem wcale nie błyskotliwym, tylko analitycznym. Jak sam to określił w filmie, gdy go pytano, jak rozwiązuje zagadki,  odpowiedział "Widzę rzeczy takimi, jakie powinny być. Każda nieprawidłowość rzuca się w oczy".

Branagh jest doskonałym teatralnym aktorem, łapie kontakt z widzem błyskawicznie,  inni aktorzy, choć przecież także świetni, nie wywoływali we mnie takich emocji, nie odczuwałam potrzeby, by z wytężoną uwagą patrzeć im na ręce, dla mnie to była gra jednego aktora. Zwyczajnie nie mogłam oderwać wzroku od głównego bohatera.

Fabularnie to film odrobinę spłycony, przyznaję. Śledztwo jest chaotyczne, jakoś nienaturalnie wciśnięta scena strzelaniny (może na żądanie producentów, żeby coś "się działo). Za to bardzo malownicza jest ostatnia wieczerza, złożona z pasażerów pociągu, malarsko zakomponowana w tunelu. Świetne tło do tego właśnie, co w filmie najważniejsze: dyskusji o winie i karze.

Zachwycam się, ale uprzedzałam, że będę się zachwycać. Zachwycający film. Wiwat Kenneth Branagh!

Na zadane w tytule pytanie odpowiadam więc: książka, a potem KONIECZNIE film. Ten właśnie.  

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Dolnośląskiemu. 

"Morderstwo w Orient Expressie" Agatha Christie, tłumaczyła Marta Kisiel-Małecka, Wydawnictwo Dolnośląskie, Wrocław 2017. 

8 komentarzy:

  1. Moim zdaniem scenariusz to najsłabsza strona tego filmu. Chwilami miałam wrażenie, że wyprodukowano go tylko po to, żeby pokazać nader liczne ujęcia pociągu pędzącego przez zaśnieżoną górską dolinę. Większość widzów zapewne zna rozwiązanie tej historii, więc autorzy powinni skupić się na relacjach między bohaterami, podkreślić detalami różnice społeczne, tymczasem mnie się wydawało, że tzw. chemii między postaciami nie było prawie wcale i zbyt mało się o nich dowiadujemy, żeby ich los obchodził nas wcześniej niż dopiero w samym finale. Za to Michelle Pfeiffer jak zwykle świetna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, bohaterowie jakoś w ogóle byli słabo widoczni, chemii nie było, to prawda.

      Usuń
  2. Książkę uwielbiam, adaptacje były różne, najnowsza dopiero przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Książka jest moim numerem jeden :) oglądałam jej wcześniejsze ekranizacje, ta ciągle przede mną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest świetna :) Bardzo lubię tę autorkę.

      Usuń
  4. Znam i książkę i film, w tym wypadku obie wersje są wyjatkowo dobre :)

    OdpowiedzUsuń