Strony
▼
sobota, 2 grudnia 2017
"Tonja z Glimmerdalen" Maria Parr
Tonja z Glimmerdalen jakoś bardzo przypomina mi Hildę (czytaliście Hildę?). To przez tę niezwykłą, symbiotyczną wręcz więź z przyrodą, a także bezpośrednie usposobienie.
Kim jest Tonja? Dziesięcioletnia dziewczynką mieszkającą wraz z ojcem w małej górskiej osadzie (z mamą też, tyle że mama Tonji jest naukowcem i bada grubość pokrywy lodowej na Grenlandii, więc w książce jest jej mało). Tonja jest jedynym dzieckiem w osadzie, co właściwie byłoby strasznie smutne, gdyby nie osobowość dziewczynki. Oraz to, że ma Gunnvalda, ojca chrzestnego, znakomitego hodowcę owiec oraz wirtuoza gry na skrzypcach.
Jeśli myślicie, że w tak małej osadzie jest nudno i nijako, to się mylicie. Jedna rudowłosa dziewczynka naładowana energią jak króliczek Duracella potrafi sprawić, że wydaje się, jakby jej było dziesięć. Śpiewa na całą dolinę, zjeżdża na sankach po drodze (ba, nawet specjalnie dla niej jest zatrzymywany ruch drogowy), wszędzie jej pełno i wszystko chce robić po swojemu.
Co jednak, gdy okaże się, że dorosłe sprawy są dla niej zbyt skomplikowane? Czy dzieci wobec problemów dorosłych mają tylko jedno wyjście: usunąć się na bok? Otóż nie! Oczywiście, jasnym jest, że dziesięciolatki często nie mają wystarczającej wiedzy, by pomóc przy problemach, ale może wtedy warto im tę wiedzę zapewnić. Jest szansa, że wtedy mogą zdziałać wiele dobrego.
"Tonja z Glimmerdalen" to nie jest sielankowy obrazek typu "Dzieci z Bullerbyn" (choć "Dzieci..." kocham nad życie i złego słowa nie dam powiedzieć), to kawałek zwyczajnego życia z wszystkimi jego aspektami. Czarne i białe strony, wzloty i upadki, śmiech i płacz.
Polubiłam Tonję.
"Tonja z Glimmerdalen" Maria Parr, przełożyła Aneta W. Haldorsen, Wydawnictwo Dwie Siostry, Warszawa 2015.
Och ta książka musi być wspaniała :) Hildę czytałam i byłam zauroczona więc pewnie i z tą książką tak będzie.Zapisuję tą pozycję do mojej czytelniczej listy :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńCzytałaś Hildę? Super dziewczyna, prawda?
UsuńTonja też zresztą.
Cytując klasyka: "(...) ta książka jest tak dobra, że najchętniej przeczytałbym ją za jednym posiedzeniem". :P Miałaś drugie wydanie? Są jakieś zgrzyty? :)
OdpowiedzUsuńNie zauważyłam. Ale ja się wczuwam w lekturę, gdzieniegdzie się wzruszając i zamazują mi się zgrzyty, nawet jakby były. Nie nadawałabym się na korektorkę :P
UsuńUwierz mi, że w pierwszej edycji nie zamazałyby Ci się :P Chyba sobie zatem sprawię na Gwiazdkę :D
UsuńMówisz, że było źle? W nowym wydaniu nie gryzło mnie nic w oczy. To spraw sobie, spraw.
UsuńZapowiada się świetnie - czy dla siedmiolatka byłaby w sam raz?
OdpowiedzUsuńNo jasne. Ale będziesz musiał czytać, bo jak znam współczesnych siedmiolatków, to samodzielnie nie przyswoi takiej partii tekstu.
UsuńZ siedmiolatkiem tę autorkę zaczynałbym raczej od "Gofrowego serca", chociaż "Tonję" akurat czytałem sześciolatce i z dobrym skutkiem (zaprzyjaźniła się z tą książką na parę latek...)
Usuń"Gofrowe serce" jest przekochane. http://mcagnes.blogspot.com/2015/09/gofrowe-serce-lena-i-ja-w-zatoce.html
Usuń