W recenzjach tej książki dostępnych w sieci powtarza się jak mantra to, co napisała sama autorka na początku powieści i włożyła w usta bohaterki. Nie przytoczę tego, bo wiecie, chcę być odrobinę oryginalna.
"Czasem kłamię" to thriller psychologiczny. Bohaterką jest Amber Reynolds, a książka jest właściwie jej monologiem, podzielonym na trzy wątki. Pierwszy pochodzi z wnętrza jej głowy, kiedy to Amber leży pogrążona w śpiączce i nie ma z nią kontaktu.
Drugi to jej wspomnienia z tygodnia poprzedzającego wypadek, jakiemu uległa. Trzeci wątek to zapiski z pamiętników jedenastoletniej dziewczynki. Zatytułowane są te rozdziały "Teraz", "Wtedy" i "Przedtem". Ponieważ tego słuchałam, trochę myliły mi się "Teraz" z "Wtedy". "Przedtem" na szczęście jest czytane przez lektorkę w specyficzny, nieco dziecięcy sposób i z niczym się nie myli.
Amber leży w śpiączce, zastanawia się, co jej się przydarzyło, powoli przypomina sobie, co działo się w dniach poprzedzających tragiczny wypadek. Czytelnik zastanawia się razem z nią. A gdy kawałek odsłoniętych wydarzeń każe mu domniemywać, że właśnie odkrył coś ważnego, okazuje się, że autorka robi woltę, sowy nie są tym, czym się wydają, mamy nowe informacje i znów trzeba poukładać na nowo kawałki układanki.
Początkowo bardzo mi się to podobało. Przypomniał mi się audiobook, którego kiedyś słuchałam i który zrobił na mnie olbrzymie wrażenie, czyli "Zanim zasnę". Tam też były problemy z pamięcią i z odkryciem prawdy. W "Czasami kłamię" tak to właśnie wyglądało: jakby chodziło o odkrycie prawdy i to zgodnie, autorce (choć ona oczywiście prawdę zna od początku), bohaterce i czytelnikowi. Niestety, w połowie powieści okazuje się, że naprawdę zależy na tym jedynie czytelnikowi. Bohaterka kręci jak może i w ogóle nie można jej ufać. Autorce zaś zależy jedynie na tym, by co krok zaskakiwać czytelnika nieprawdopodobnymi piruetami fabularnymi.
Poczułam się tym zmęczona i wcale już nie chciałam się dowiedzieć, o co w tym naprawdę chodzi, zwłaszcza że zaczęło się robić coraz smutniej i smutniej.
Nie wiem, czy polecać. Owszem, początkowo wciąga, potem jednak odrobinę nuży.
Źródło: muzyka.wp.pl |
Za możliwość wysłuchania audiobooka bardzo dziękuję Bibliotece Akustycznej.
"Czasami kłamię" Alice Feeney, tłumaczyła Agnieszka Walulik, czyta Ewa Abart, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2017.
Ja poznałam tę historię w wersji papierowej i naprawdę bardzo dobrze ją wspominam.
OdpowiedzUsuńNapisana jest bardzo dobrze, nie przeczę, jednak mnie ona jakoś zmęczyła tymi przewrotami. Wiem, że podobała się wielu osobom :) Między innymi z tego powodu po nią sięgnęłam.
UsuńWydaje mi się, że zbytnie natężenie wolt fabularnych osłabia ich wydźwięk.
OdpowiedzUsuńO to to! W pewnym momencie chciałam już, żeby to jebutło (rozglądam się w na boki, czy tu nie ma niepełnoletnich) i się rozwiązało.
Usuń