Sięgnęłam po audiobooka ze względu na Paryż. Okładka kłamie. Nie ma tam żadnej dzierlatki siedzącej spokojnie na ławeczce. Jest kobieta, Madeline, która przylatuje do Paryża, ale tłucze się taksówką w deszczu do wynajętego apartamentu, zamiast wygrzewać twarz w słońcu. Do tego samego apartamentu przyjeżdża Gaspard, dramaturg, by w spokoju napisać sztukę. Ich spotkanie to jak wetknięcie śrubokręta w gniazdko: zwarcie, błysk i sypią się iskry.
Czy ta para może razem coś zdziałać? Wydawało mi się, że nie, ale gdy Madeline i Gaspard odkryją historię właściciela domu, w którym mieszkają, zaangażują się w poszukiwania zaginionych obrazów słynnego malarza. Przyznam, że i ja się tym zainteresowałam. Jak się okazało, całe to poszukiwanie (rozwiązane przy tym zaskakująco szybko i jakby niechlujnie, bez uwiarygodnienia) to preludium do tego, o co naprawdę chodzi w tej powieści.
Chodzi o - i tu się krzywią z dezaprobatą - o sensację, krew i flaki (okej, bez flaków). Czyli to, co zawsze budzi zainteresowanie: cierpienie, ból i podłość jednostek ludzkich. Przestał mi się podobać kierunek, w jakim skręciła akcja powieści. No tak, bohaterowie wyjechali z Paryża i dotarli do Nowego Jorku, znamienne. Sensacyjny thriller, jakim stał się "Apartament w Paryżu", to nie to, czego szukałam.
Tyle dobrze, że bohaterowie trzymają klasę do samego końca, nie dając się wepchnąć w przypisane im na początku szufladki: zapijaczonego dramaturga i sfrustrowanej samotnej policjantki. Rozwiązanie fabularne powieści jest w stylu Lucky Luke'a, satysfakcjonujące dla fanów takich zakończeń. Dla mnie mniej, ale jest też dobra strona: w końcu mogę mówić, że poznałam Musso. Co prawda jedyne, na co będę mogła sobie pozwolić w dyskusji, to wzruszenie ramionami i stwierdzenie "nic specjalnego", ale lepsze to niż nic.
Źródło:blog.storytel.pl |
Lektor Marcin Popczyński czyta bardzo dobrze, w "przezroczysty" sposób. Na odrobinę wyrazu pozwolił sobie jedynie w epizodycznej roli bezzębnego rybaka. Więcej takich epizodów, panie Marcinie!
"Apartament w Paryżu" Guillaume Musso, tłumaczyła Joanna Prądzyńska, czyta Marcin Popczyński, Biblioteka Akustyczna, 2018.
Chyba dawno nie miałam smaka na taki audiobook jak teraz
OdpowiedzUsuńA w ogóle słuchasz audiobookow? Ja przepadam. Ale jednak ten Musso to tak średnio mi podszedł.
UsuńTo chyba nie jest jego najlepsza książka. Serdecznie polecam dać mu drugą szansę i przeczytać "Potem" albo "Będziesz tam?". :D ale nie myślałam żeby go słuchać muszę wypróbować bo okazuje się że jednych słucha się dobrze a innych mniej dobrze :)
OdpowiedzUsuńMówisz, że nie trafiłam najlepiej? No może... Zobaczę te polecane przez Ciebie, dziękuję!
Usuń