Mankella lubię, ale trzeba z nim uważać, bo czasami zdarza mu się
przynudzać, zwłaszcza jeśli nie pisze kryminału. "Głębia" to nie kryminał i ,początkowo rzeczywiście książka nie porywa błyskotliwą akcją. A potem...
"Głębia" to opowieść o człowieku, który
patologicznie kłamie, by ułożyć sobie życie tak, jak mu wygodnie. To jaka to będzie
literatura? Psychologiczna? Obyczajowa? Od zawsze mam problem z kategoryzowaniem.
Trwa pierwsza wojna światowa, Szwecja co
prawda do niej nie przystępuje, ale nie pozostaje też obojętna na
działania wojenne toczące się w Europie. Lars Tobiasson Svartman, inżynier marynarki wojennej, hydrolog, zostaje wysłany z misją przeprowadzenia
pomiarów głębokości dna morskiego w okolicach Archipelagu Sztokholmskiego. Tam, na z pozoru bezludnej wyspie Halsskär, spotyka kobietę, Sarę Fredrikę. Młoda wdowa wpada mu w oko i odtąd całe życie i postępowanie Larsa
będzie podporządkowane pragnieniu bliskości z Sarą.
Powie ktoś: nie on pierwszy i nie
ostatni. Mężczyźni w poukładanych, przewidywalnych (w przypadku Larsa
nawet nieco ceremonialnym) związkach są wrażliwi/podatni na chwilowe
fascynacje. Czasem zaczyna się to i kończy jednorazową przygodą, ale nie tu. Mankell opisał przypadek człowieka nieprzeciętnego. Svartman zamiast stracić zupełnie głowę dla młodej
kobiety szczegółowo planuje swoje posunięcia, prowadząc podwójne życie. Kłamie w pracy, kłamie swojej żonie, kłamie nawet swojej kochance, byle tylko
zachować wygodne status quo.
Może i nie zrobiłoby to na mnie
takiego wrażenia, gdyby nie okoliczności. Trwa wojna, na morzu słychać wybuchy
torped, w wodzie dryfują zwłoki niemieckiego marynarza, a na wyspę Halsskär
trafia dezerter z niemieckiego okrętu. Do tego okoliczności przyrody:
surowa, ledwie zauważająca ludzi Skandynawia. Zestawienie tych wszystkich czynników zrobiło na mnie wrażenie.
Lars Tobiasson Svartman jest jak
Skandynawia, ledwo zauważa ludzi, a jeśli mu przeszkadzają, to ich usuwa w
ten czy inny sposób. Ten człowiek jest patologicznie oschły, niezdolny do rozmowy,
szczerej rozmowy. Dziwny. Fascynujący i obrzydliwy. Do tego zafascynowany morzem i
głębią w nim, a także w sobie. Ta głębia go w końcu pochłania i chwała Bogu, bo już nie mogłam go znieść.
Lektor
tradycyjnie Mankellowski, czyli świetny Leszek
Filipowicz.
"Głębia" Henning Mankell, tłumaczyła Ewa Wojciechowska, czyta Leszek Filipowicz, Biblioteka Akustyczna, Warszawa 2017.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz