Strony

wtorek, 17 września 2019

Fenix Antologia 6-7/2019

Letni numer Fenixa jest całkiem niezły i  sporo znalazłam dla siebie.

Polskie opowiadania

Radka Raka "Baśń o wężowym sercu" to coś, co się czyta płynnie, z zachwytem, trochę jak poezję. Powinno się zaczynać "dawno, dawno temu", bo to i dziedzice, i odrabianie pańszczyzny, i "duchy we wierzbach mieszkające" - a gdzie w dzisiejszych czasach zamieszkałe wierzby? Wycięte...
To fragment powieści, tak zręcznie dobrany, że się chce więcej.  Pachnie mi "Kysiem" Tatiany Tołstoj, ale malutko i właściwie sama nie wiem, czemu. Może się skuszę.



Anna Sikorska popełniła w tym numerze dwa opowiadania. Pierwsze to "W oczekiwaniu na cud" z mottem z "Planety wygnania" Le Guin. Fantastyka dalekiego zasięgu, ale kosmosu tam tyle, co kot napłakał. Punkt ciężkości jest na planecie, gdzie wegetuje grupka przybyszów z innego świata, próbując przetrwać. Lubię ten motyw od czasu przeczytania "Osady" Bułyczowa, a tu jest ciekawie obudowany.
Drugi tekst, czyli "Umieraki", jest nieco mniej klarowny. Zamgliło mi się spojrzenie. Za to można powiedzieć, że jest mocno humanistyczny, typu "umrę za szczęście innych". I dobrze.


"Żołnierz i pustelniczka" Marty Kładź-Kocot to opowiadanie drogi. Ona i on wędrują, by osiągnąć cel, a może to sama droga jest celem? To opowiadanie bardzo poważne, spokojne, skierowane do wewnątrz. Nie da się po nim prześlizgnąć wzrokiem, trzeba się pozastanawiać. No dobra, przyznam się, przeczytałam je dwukrotnie (bo mi się podobało), zyskuje za drugim razem.




Dominika Węcławek napisała "Dramatyczne zdarzenie w pustce", czyli coś, co powinno zostać przeniesione na ekran. Mocno poszatkowany opis napadu i chaosu na statku kosmicznym, pełen efektów dźwiękowych (może nie ekran, może audiobook, słuchowisko?) i zdarzeń czasem makabrycznych, a czasem śmiesznych. Makabreska. Aha, tu się przyczepię do korekty, "z resztą" i "także" koniecznie winno być poprawione.


"Przeciwzdarzenie" Marcina Jamiołkowskiego to właściwie short. O fotonach i antyobserwacji. Te fotony bardzo ciekawe, choć właściwie ten tekst nie aspiruje do niczego, oprócz mrugnięcia okiem do kociarzy. KOTY SĄ MIŁE. Wiem.
Natomiast "Brud (Hello Barbie)" to studium paranoi i jakoś mnie nie zachęca. Zapamiętałam tyle, żeby do niego nie wracać.


Wojciech Gunia w "Ogród, nocne niebo" opisał, co się dzieje z człowiekiem, któremu duchy każą się mścić. Ten strumień świadomości jakoś mnie nie porwał. Okrągłe, cyzelowane zdania są jak bańki mydlane, jak dłużej im się przyjrzeć, pękają. Pyk i nic nie zostaje.


"Rój" Marty Sobieckiej jest zdecydowanie ciekawszy, przyprawiony szczyptą łowcy androidów. Ciekawie zarysowany świat mimo szczupłości miejsce (doceniam zwięzłość i trafność w piśmie), no i porucznik Kaori jako myśląca policjantka budzi sympatię.


Publicystyka


Trochę przeczytałam, a trochę nie, bo się nie znam. Kosmicznej kawalerii nie pamiętam, fanfików nie czytam ani nie piszę, literatury nie studiowałam, no, Tolkiena trochę czytałam (jak prawie każdy), ale felieton po paru akapitach sobie odpuściłam.
Za to z uwagą przeczytałam o "Bromie" - zaciekawiłaś, Dominiko! Oczywiście Piąte piwo. A także znakomity, choć trudny tekst Marty Kładź-Kocot o micie (mitach) w "Amerykańskich bogach" Gaimana. Co prawda lepiej się Marty słucha (polconowe prelekcje) niż czyta, ale i tak jestem zadowolona.

Opowiadanie zagraniczne jakoś tym razem nie zapisały się trwale w pamięci, ale dla porządku wymienię, że były to "Incydent" Wali Ponomariowej oraz "Tajemnica kopuły śmierci" Waltera M. Millera.

Błyszczą w tym numerze Marta Kładź-Kocot oraz Radek Rak. Choćby ze względu na nich warto przeczytać.

Fenix zawiera też komiksy, ale nie w ebookowej wersji. Omówienia komiksów nie będzie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz