Lata pięćdziesiąte dwudziestego wieku, Stany Zjednoczone, Teksas, miasteczko Thalia. Nie sprawdzałam na mapie, czy rzeczywiście istnieje, ale właściwie to mogłoby być każde wystarczająco senne, nijakie i zakurzone miasteczko w Teksasie.
W Thalii mieszkają przyjaciele: Duane i Sonny. Chodzą do szkoły, trenują w szkolnej drużynie, pracują, chodzą z dziewczynami, tłuką się z chłopakami z sąsiedniego miasteczka i urządzają wycieczki do burdeli w Meksyku. O takich drobiażdżkach, jak romanse z mężatkami czy chędożenie jałówek mówić hadko.
Na skrzydełku książki napisano, że:
"Ostatni seans filmowy" to dzieło poświęcone "umiłowanemu rodzinnemu miastu". To zapis zaniku małomiasteczkowych społeczności Teksasu na rzecz wielkich miast, czyli kolejnego etapu urbanizacji tego stanu.Proszę. Oto wyraz tęsknoty autora za klimatem małomiasteczkowej Ameryki. Rozumiem. Naprawdę, rozumiem. Tu wszystko jest dobrze uchwycone i napisane, bez lukru wspomnieniowego, z detalami, rzetelnie, emocjonalnie. Proza zaangażowana mocno w samą siebie. Nie byłam jednak w stanie zaangażować się osobiście w tę powieść.
Mam wrażenie, że oglądam coś w rodzaju wiwisekcji, ale przez szybę. Żadnego porozumienia z bohaterami, żadnej ciekawości, żadnych więzi. Czego tam zabrakło, że tak chłodno potraktowałam tę powieść? Noblowskiej czułości? A może to coś tam jest, tylko ja nie załapałam, co?
Kadry z filmu z 1971, rzuciłam okiem i wydaje mi się, że w filmie wystąpił ten sam efekt: chłodno, przez szybę patrzyłam na nastolatków, na miasteczko, na dramaty i... nic.
Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości wydawnictwa Vesper.
"Ostatni seans filmowy" Larry McMurtry, tłumaczenie Paweł Lipszyc, Vesper, 2019.
O bu :( Chciałem wierzyć, że Brazos to nie był wypadek przy pracy :)
OdpowiedzUsuńNo a może Seans był?
UsuńNo oby, bo sobie zgromadziłem dzieła niemal wszystkie McMurtry'ego i wolałbym raczej popadać w zachwyty :)
UsuńA co masz jeszcze? I dlaczego chowasz na czarną godzinę? ;)
UsuńMam Czułe słówka z kontynuacją i Seans z kontynuacją, Teksasówkiem. I chyba coś jeszcze z tych mniej znanych. A oszczędzałem na czas, jak już zrecenzuję Brazos :) To chyba teraz wreszcie mogę już czytać.
UsuńJa bardzo lubię tą książkę i z satysfakcją wróciłem do niej po latach. No glass effect ;)
OdpowiedzUsuńhttp://www.zaokladkiplotem.pl/2019/10/w-thalii-czyli-nigdzie-larry-mcmurtry.html
Ty jesteś fanatyk, nieobiektywny na dodatek :)
UsuńAleż pięknie napisane, Michale!
UsuńCóż, smutno mi teraz trochę.
Zostawiam ślad, wrócę tu, gdy tylko swoją recenzję spiszę :)
OdpowiedzUsuń