Strony

poniedziałek, 5 kwietnia 2021

"Letnia noc" Dan Simmons - audiobook


 Skusiłam się na audiobooka, zachęcona znanym mi nazwiskiem autora, no i trochę źle na tym wyszłam. Na szczęście tylko trochę. Simmons to niewątpliwie wyjątkowo utalentowany pisarz, rzecz w tym, że "Letnia noc" to rasowy horror, a więc gatunek mocno odległy od moich upodobań. Muszę jednak przyznać, że w miejscach, w których autor nie próbuje straszyć, jest po prostu znakomicie.  

Wyobraźcie sobie małe, senne, amerykańskie miasteczko lat sześćdziesiątych. Właśnie kończy się rok szkolny w budynku szkoły, która wkrótce ma zostać zamknięta, a w przyszłości wyburzona. Kilkoro chłopców z niecierpliwością przestępuje z nogi na nogę, nie mogąc doczekać się końca uroczystości, aż tu nagle przebitka na jednego z uczniów, który korzysta z pustych korytarzy i skrada się do tajemniczego przejścia w ścianie na najniższej kondygnacji budynku. I przepada w niesamowitych okolicznościach. Tak się właśnie dowiadujemy, że czytelnika czekają zjawiska nadprzyrodzone i śmierć. 

Tak już jest do końca - przeplatają się tu absolutnie fantastyczne fragmenty pokazujące życie codzienne w miasteczku Elm Haven w Illinois widziane z perspektywy grupki przyjaciół (to jest prawie tak dobre albo nawet tak samo dobre jak w "Magicznych latach" McCammona!) z fragmentami "nadnaturalnymi".  Wybaczcie mi, ale gdy na scenę wkroczyły lekko nadpsute zwłoki oraz robale przypominające zębate, monstrualne dżdżownice, czyli czyste wcielenie zła, ryknęłam gromkim śmiechem.

Miałam takie myśli, żeby przewinąć to i owo, odrzuciłam je. Dobrze, bo mogłabym opuścić świetne kawałki, jak choćby ten o babci Mike'a. Gdy Mike był mały i bawił się z siostrą przed domem, na ulicy pojawił się wściekły pies. Dzieci miałyby naprawdę małe szanse, gdyby nie babcia, uzbrojona jedynie w szczotkę do zamiatania. Zdeterminowana i twarda jak stal kobieta po prostu rozgniotła czaszkę zwierzęcia na miazgę. Ta historia ma ciąg dalszy. Babcia Mike'a w jesieni życia miała kilka wylewów i została sparaliżowana. Żadnego kontaktu, całkowicie bezwładna, po wielu staraniach zdołała jedynie opanować mruganie powiekami na "tak" i "nie". Mimo tak drastycznego ograniczenia, takiego zamknięcia w swoim ciele, ta dzielna kobieta zdołała przekazać dociekliwemu wnukowi informacje kluczowe dla jego (i kolegów) bezpieczeństwa. Byłam wzruszona i zachwycona. 

Pomogło mi to znieść te fragmenty, gdzie grupka młodzieńców w zupełnie nieprawdopodobny sposób walczy z hordą zajadłych istot z piekła rodem. Walczą za pomocą broni palnej ukradzionej rodzicom, pistoletów na wodę napełnionych wodą święconą oraz ciężarówki - cysterny napełnionej benzyną. Urocze.

Gdyby nie to, że książkę pięknie czytał Jacek Dragun, możliwym jest, że audiobooka cisnęłabym do kąta, ale z drugiej strony, historia babci Mike'a... 


"Letnia noc" Dan Simmons, tłumaczenie Arkadiusz Nakoniecznik, czyta Jacek Dragun, Zysk i S-ka.

9 komentarzy:

  1. Podobnie to w sumie zapamiętałam, że książka miała swoje momenty - mówię o tych dobrych momentach 😉 Ale były też dłużyzny i dziwne sceny. "Terror" to to oczywiście nie jest, ale mimo wszystko nie żałuję lektury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to prawda, było dłuuuugie, słuchałam i słuchałam. :)

      Usuń
  2. Jako, że się upisałem, a drugi raz mi się nie chce :)
    https://bazyl3.blogspot.com/2019/01/letnia-noc-dan-simmons.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo, treściwie i po bazylowemu, czyli tak jak lubię. Ale patrz, ja ten wpis u ciebie czytałam, bo komentuję, tylko że nic nie pamiętam :)
      Skojarzenia wszyscy mamy podobne, z Magicznymi :)

      Usuń
  3. Z mojego doświadczenia wynika, że Simmons u szczytu umiejętności to jeden z najlepszych pisarzy, ale bywa i Simmons przeciętny, niestety. Mnie rozczarowała swego czasu "Trupia otucha". Ale teraz czeka na mnie nowiutka "Pieśń Kali" i zobaczymy, jak będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to jak już przeczytasz "Pieśń Kali" (czy to chodzi o boginię Kali?), to opowiedz, jak wyszło.

      Usuń
  4. Dan Simmons - poznałam jego pisanie przez "Hyperiona" i "Upadek Hyperiona". Ostatnio czytałam "Zimowe nawiedzenie", a na półce czeka "Abominacja". Uważam, że pierwsze jego powieści były dynamiczne i wciągające w otchłań wyobraźni. Zupełnie jak u Stephena Kinga. Obaj pisarze z wiekiem złagodnieli. Ale to moje odczucia. Może to ja jestem coraz bardziej wymagająca?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, ciekawa obserwacja. Jakoś nie patrzyłam na to pod kątem rozwoju literackiego.
      A jak oceniasz "Hyperiona" i "Upadek..."?

      Usuń
  5. Interesujące spojrzenie. Polecam zapoznać się z "Utraconymi", to świetny kryminał, który zdecydowanie jest godny uwagi.

    OdpowiedzUsuń