Strony

środa, 15 grudnia 2021

"Na zawsze w lodzie. Śladami tragicznej wyprawy Johna Franklina" Owen Beattie, John Geiger


 Swego czasu z zapartym tchem pochłaniałam "Terror" Simmonsa, książkę w mistrzowski sposób łączącą historię prawdziwą i wątek nadprzyrodzony. Chodzi o wyprawę sir Johna Franklina, zakończoną tragicznie, wciąż owianą tajemnicą. W "Na zawsze w lodzie" autorzy podjęli się próby wyjaśnienia tajemniczej śmierci członków wyprawy.

Ekspedycja Johna Franklina rozpoczęła się w maju 1845 roku. Dwa okręty: Erebus i Terror wypłynęły z Londynu  i pożeglowały na północ szukać Przejścia Północno-Zachodniego. Ślad po nich zaginął. Dziś już wiemy, że okręty utknęły w lodzie i ostatecznie zatonęły, a załogi były zmuszone do pieszej wędrówki (kilkaset kilometrów) nazwanej marszem śmierci. Kilkoro z nich przedostało się przez cieśninę Simpsona na stały ląd, ale nie dotarło do miejsca, gdzie można było uzyskać pomoc. Wszyscy zginęli. 

Ekspedycje ratunkowe, które dzięki staraniom lady Jane, żony sir Franklina, wciąż wyprawiały się na północ, przywoziły tylko niejasne i fragmentaryczne (a czasem wstrząsające) relacje Innuitów, resztki ekwipunku i szczątki ludzkie. Co tam tak naprawdę się wydarzyło, nie wiedział  nikt. Do teraz. Książka bowiem opisuje długie i kompleksowe badania, mające na celu wyjaśnienie zagadkowych okoliczności fiaska wyprawy. Badano ustne przekazy Innuitów, przywiezione artefakty, najważniejszym jednak obiektem badawczym okazali się... polarnicy z załogi!

Tak, to właśnie najważniejszy aspekt tych dociekań: zbadanie zwłok uczestników wyprawy Franklina. John Torrington i John Hartnell, marynarze, od lat uwięzieni w lodzie, zostali przez uczestników wyprawy Beattiego wydobyci z wiecznej zmarzliny i z trumien i dokładnie zbadani, włącznie z sekcją zwłok i pobraniem próbek do dalszych badań laboratoryjnych. Dokładne opisy badań (oraz zdjęcia!) z jednej strony budziły u mnie zgrozę, z drugiej byłam absolutnie zachwycona. 

Wnioski są jasne. To, że zabłądzili, że utknęli w lodzie, że umierali z głodu, to wszystko prawda. Prawdą także jest to, że wszystkich ich dopadła ołowica (puszki z zapasami lutowane ołowiem tak, że ołów przedostawał się do żywności), choroba straszna, wyniszczająca fizycznie, a także psychicznie. Powaliła ich jak tornado. 

Nie mieli szans.

Smutno mi. 

Rewelacyjna książka. 

"Na zawsze w lodzie. Śladami tragicznej wyprawy Johna Franklina" Owen Beattie, John Geiger, tłumaczenie Aleksander Gomola, WUJ, Kraków 2021.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz