Strony

niedziela, 22 października 2017

"Lem. Życie nie z tej ziemi" Wojciech Orliński


Lema czytałam od zawsze, a właściwie, od kiedy pamiętam. Po publikacje o Lemie też sięgam z zainteresowaniem, mam na półce książkę o sepulkach, wspomnienia syna pisarza, jakiś wywiad. Oj nie, nie mówię przez to, że jestem specjalistką od tego pisarza, wcale nie. Na przykład, prawdę mówiąc, ten wywiad przekartkowałam tylko.


"Lem. Życie nie z tej ziemi" przeczytałam jednak od deski do deski (jeśli można tak mówić w przypadku e-booka). Olbrzymie wrażenie zrobiła na mnie mrówcza praca autora, który przekopał się -  tak myślę - przez jakąś nieprawdopodobną ilość źródeł i dokumentów.  Zresztą bibliografia podana na końcu książki jest naprawdę spora.


Sporo jest o tym okresie, którego u Tomasza Lema brakowało, czyli czasy wojenne. Orliński przyjrzał się dokładnie rodzinie pisarza, przeszedł się ulicami Lwowa (gdzie mieszkali Lemowie) i ze strzępków informacji, które udało mu się zdobyć, poskładał relację o życiu Lema podczas wojny. Trudność polegała na tym, że rzetelnych źródeł pozostało mało; rodzina pisarza bowiem prawie cała zginęła podczas wojny. Byli Żydami, a więc byli szczególnie narażeni na okropności wojny. Sam Stanisław Lem także bardzo niechętnie opowiadał o tych czasach. Jeśli w jakimś wywiadzie padało pytanie na ten temat, to albo je ignorował, albo odpowiadał wymijająco.
Wojciech Orliński spróbował więc poszukać odpowiedzi na to pytanie w książkach Stanisława Lema, podejrzewał bowiem, że traumy obecne w umyśle pisarza wylezą na wierzch jedynym dostępnym kanałem, jaki im pozostał. 

Dużo tu jest jednak gdybań, przypuszczeń, wnioskowania przez analogię. Orliński kwieciście opowiada o strasznych scenach z życia przyszłego pisarza, zastrzegając się jednocześnie co krok, że "tak mogło być". Trochę mi to przeszkadzało podczas czytania. Teraz jednak, gdy o tym myślę, wiem, że nie mógł postąpić inaczej. Nie mógł swoich przypuszczeń podać w formie pewników, bo zewsząd posypałyby się pytania o dowody tego czy innego twierdzenia. Mógł zrezygnować z zamieszczania swoich hipotez w książce, ale zapewne chciał się podzielić z czytelnikami tym, co udało mu się wyszperać i wydedukować. 

Dalsza część książki jest mniej intrygująca, za to bardziej "umocowana", mniej w niej Lema, za to więcej jego książek (dla mnie jest to wyraźnie oddzielone, autor i jego twórczość). Dla mnie to nie problem, bo znam sporo z jego dzieł, ale z głosów innych czytających tę biografię wiem, że bez znajomości książek Lema, zwłaszcza tych pierwszych, czyta się to nieco trudniej.

Wojciech Orliński jest fanem twórczości Lema i samego pisarza, to widać w książce. Złego słowa o nim nie powie. Rozumiem, ale po lekturze "Awantur na tle powszechnego ciążenia" nie jestem tak bezkrytyczna wobec postaci genialnego futurysty. Książki owszem, kocham, nasiąkłam nimi jak gąbka, zaczęłam czytać, gdy miałam może 9 lat, spłakałam się ogromnie na Terminusie i zakochałam w pilocie Pirxie.

Orliński nasiąknął i książkami, i Lemem - i to postarał się w biografii Lema przekazać. 

Biografię przeczytałam dzięki współpracy grupy Śląskich Blogerów Książkowych z Wydawnictwem Czarne.

"Lem. Życie nie z tej ziemi" Wojciech Orliński, Wydawnictwo Czarne, Wydawnictwo Agora, Wołowiec 2017.  

Lem. Życie nie z tej ziemi [Wojciech Orliński]  - KLIKAJ I CZYTAJ ONLINE

2 komentarze:

  1. Z reguły omijam biografie i pochodne, ale Lem to mój wyjątek. Czytałem i wywiad z synem, i listy Lema do Mrożka. Tę też chciałbym przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, właśnie! Listy, jeszcze nie miałam okazji czytać listów, dzięki za przypomnienie!

      Usuń