Absolutnie fantastyczny zbiór opowiadań sf trochę zapomnianego dziś autora, Henry'ego Kuttnera. A czy wiecie, że Kuttner ma polskie korzenie? Jego dziadkowie (taka dygresja, a czemu nie babciowie?) mieszkali w Lesznie, zanim wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych.
Czytelnicy, którzy znają to nazwisko, z niektórymi tekstami mieli już okazję się zapoznać. Mowa tu o opowiadaniach o genialnym wynalazcy Gallegherze. Ten człowiek wpada na niesamowite pomysły i konstruuje odlotowe wynalazki, ale uwaga, tylko wtedy, gdy jest pijany w sztok. Jak się odrzuci to gloryfikowanie alkoholizmu, to jest całkiem zabawne.