a może amerykańsko-południowe?
Jak zwał, tak zwał,
amerykańskie południe w literaturze ruszyło i biorę w nim udział.
Na lektury wydałam wszystkie swoje punkty na podaju - a szkoda, mam chrapkę na "Chatę wuja Toma", bo to pierwsza książka, przy której płakałam. Staaare dzieje.
Tak więc spróbuję przeczytać:
- Erskine Caldwell "Dom na wzgórzu",
- Reynold Price "Długie lata szczęścia",
- Robert Penn Warren "Nocny jeździec",
- James Dickey "Wybawienie",
- Kate Chopin "Przebudzenie".
Jak tylko uporam się z "Księgą Nowego Słońca" i ewentualnie zmierzę się raz jeszcze z "Imprimatur", to biorę się za to. Mocy, przybywaj!
:)
Ja niestety nie dołączam do żadnego z dwóch nowych wyzwań. Czasu brak :( Najwyżej przeczytam coś poza stawką :)
OdpowiedzUsuńWolny strzelec, co? :)
OdpowiedzUsuń"Mocy, przybywaj!" - o tak! Na czytanie i na naukę :D
OdpowiedzUsuń