Strony

czwartek, 4 lutego 2010

"Nowa przygoda Gwinea" Arkady Fiedler

Kiedy wzięłam książkę do ręki i zaczęłam się w nią wczytywać, przyszedł mi na myśl "Cesarz" Kapuścińskiego. To przez Afrykę, przez jedno państwo, które obrali na warsztat pisarze, jeden Etiopię, drugi Gwineę. Ale w Etopii jest monarcha, Gwinea natomiast jest niepodległą republiką. Fiedler wyjaśnia w książce, jak do tego doszło, że kraj ten uzyskał niepodległość po wieloletnim istnieniu jako kolonia francuska. Wyjaśnia dokładnie, podpierając się datami i nazwiskami, ale przystępnie, wcale nie czujemy się jak na lekcji historii. Zresztą tak jest ze wszystkim, co dotyczy Gwinei, Fiedler chyba przez przybyciem do tego kraju szczegółowo zapoznał się z jego historią, kulturą, geografią, wierzeniami - wszystkim, co tylko dotyczy Gwinei. Nie da się ukryć, że te studia dały wymierne korzyści. Nie dość, że nam, czytelnikom, przedstawia Gwineę, to jeszcze podczas podróży po niej umie zaskarbić sobie sympatię i przychylność tubylców. A trzeba pamiętać, że świeżo po odzyskaniu niepodległości kraj był trochę jak wstrząśnięty szampan i trzeba było uważać, by nie narazić się nieopatrznym gestem czy słowem nowej, jeszcze nieopierzonej (i może przez to bardziej drażliwej) władzy. Fiedlerowi to się udaje, czasem lepiej, czasem gorzej, ale generalnie, dzięki uśmiechowi, pogodzie ducha i sporej wiedzy wychodzi cało z wszelkich opresji. Opisuje nam je szczegółowo, tak abyśmy możliwie jak najpełniej poznali Gwineę. Oczywiście opisuje też szczegółowo przebogatą faunę i florę kraju, przybliża nam jego mieszkańców, zarówno ludność tubylczą, jak i napływową.
Do tego używa pięknej polszczyzny, starannej, dokładnej, czasem leciutko archaicznej (to prawie 50 lat minęło), czasem gwarowej (wtrąca słowa takie jak: "chęchy", "frenezja" czy "wyżgajewo", przy czym nie udało mi się znaleźć znaczenia tego ostatniego, jedynie z kontekstu wynika, że to wygwizdów). Ech, delikatnej także, bo, dacie wiarę, słowo "gówniarze" wykropkowane jest w środku, pozostało tylko "g...rze"! Może dlatego, że to między innymi książka dla młodzieży?
To piękna książka, bogata, z mnóstwem danych - książka dla tych, co lubią podróże, choćby te palcem po mapie. Wiem, że dziś na topie jest przebojowy Cejrowski czy globtroterka Pawlikowska, ale czasem warto sięgnąć po starego, dobrego, sprawdzonego Fiedlera.

Ocena: 4/6

3 komentarze:

  1. Paaamiętam, czytałam jego książki namiętnie w szkole podstawowej.:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w podstawóce dużo Fiedlera czytałam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się nawet jakiś czas temu zastanawiałam, czy dzisiaj jeszcze ktoś czyta książki Fiedlera... a tu takie miłe zaskoczenie. :-)

    OdpowiedzUsuń