Tytuł książki czasem jest przewrotnie tajemniczy, czasem zaskakujący, czasem wzięty nie wiadomo skąd. Tu jest jasno i prosto: życie i czasy, czyli będzie opisane życie Czarownicy. Czasy, w których żyła, również.
Elfaba urodziła się zielona. I właściwie nie wiadomo, czy dlatego, że tak miało być (przeznaczenie jakieś), czy też dlatego, że jej matka szprycowała się opiatami bez opamiętania, a może dlatego, że w sprawę poczęcia Elfaby wmieszany był jakiś elf? Na dodatek dziewczynka chwilę po narodzinach odgryzła palec kobiecie, która pomagała przy porodzie. Zaczyna się więc z przytupem, jak u Hitchcocka, ale dalej napięcie nie rośnie, bo opowieść wchodzi w fazę sprawozdawczą, czyli opowieść o tym, jak dziewczynka rośnie, dojrzewa, idzie do szkoły czarownic...
Dziewczę tak nietypowe musi wykształcić w sobie niemałe zdolności obronne: przed ciekawskimi spojrzeniami, przed pogardą, społecznym ostracyzmem, wreszcie (o, prozo życia) przed wodą, bo ma uczulenie. Myślę, że to buduje charakter, Elfabie też zbudowało - dzięki temu mogła sprzeciwić się planom jej nauczycielki ze szkoły czarownic, zausznicy Czarnoksiężnika. Mogła też z całą pasją i zawziętością rzucić się w wir walki przeciwko Czarnoksiężnikowi i jego planom podporządkowania sobie wszystkich krain. Ta pasja trochę zbaczała w kierunku fanatyzmu i ze smutkiem muszę stwierdzić, że pasji cicho sekundowałam, ale fanatyzm Elfaby mnie odrzucał. Do tego w pewnym momencie przestałam ją rozumieć. Owszem, namiętny romans każda kobieta zrozumie, ale to, by błagać o wybaczenie żonę kochanka, jest już dla mnie naciągane. Jednak rozumiem zamysł autora, by bohaterkę rozchwiać emocjonalnie, tłumaczy to jej późniejsze postępowanie, gdy na scenie pojawi się już Dorotka.
Bo właściwie logicznie wytłumaczyć się nie da, dlaczego Czarownica ze Wschodu jest tak negatywnie nastawiona do Dorotki, no owszem, mała dziewczynka jest pośrednio sprawczynią śmierci Czarownicy ze Wschodu, siostry Elfaby, ale dodać należy, że więzy siostrzane były więcej niż luźne. Nie ma co jednak doszukiwać się na siłę nieścisłości, wszak ta historia jest tylko rozwinięciem i uzupełnieniem historii znanej nam już z książki Franka Bauma.
Moim zdaniem to całkiem niezłe rozwinięcie, ta powieść wciąga w swój świat (jak widać wyżej, wczułam się), sądzę, że spodoba się miłośnikom fantasy.
Ocena: 4,5/6.
No to może będzie następna :)
OdpowiedzUsuńMnie właśnie brakowało fantasy w tej książce, myślałam, że to będzie baśniowa, magiczna historia o "złej czarownicy". Właściwie to tego bardzo niewiele, tej magicznej fantastyki. Ale myślę, że też rozumiem zamysł autora, że nie o to mu chodziło. I pomimo, że wiele osób zachwyca się tą książką, ja się trochę zawiodłam.Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMnie się spodobało, bo lubię książki oparte o/rozwinięte /kontynuujace już napisane powieści.
OdpowiedzUsuńKsiążki o książkach.