Strony

wtorek, 13 lipca 2010

"Niebo na dłoni" Eduard Pittich, Dušan Kalmančok

Wydawnictwa albumowe, a jeszcze z gatunku astronomicznych trudno zrecenzować, prawda? Bo cóż rzec o książce, która nie ma fabuły, traktuje o rzeczach znanych nam chociażby pobieżnie i okraszona jest ilustracjami, fotografiami i rycinami? Że ładne obrazki? Że sporo się można dowiedzieć?

Zacznę więc od zupełnie innej strony. Ksiażkę kupiłam niedługo po jej ukazaniu się w księgarniach, kosztowała, jak na tamte czasy, spore pieniądze i długo się zastanawiałam, czy tyle wydać, zwłaszcza, że wtedy jeszcze nie zarabiałam. Podjęłam decyzję, kupiłam, przeczytałam i byłam zachwycona. Po pierwszym czytaniu wracałam do niej wielokrotnie, zgłębiając poszczególne dziedziny wiedzy astronimicznej: czy to rozmieszczenie gwiazdozbiorów, czy to systematykę ciał niebieskich, czy to zagadnienia astrofotografii. Samo przeglądanie map nieba to była wielka frajda, zwłaszcza kiedy po wyjściu na dwór w rozgwieżdżoną noc mogłam rozpoznać nie tylko Wielki i Mały Wóz, ale wszystkie znaki zodiakalne, najważniejsze mgławice i inne obiekty na niebie. Potem pożyczyłam książkę znajomemu, bo interesował się astronomią. Książka pogłębiła jego pasję w tym kierunku, napisał program komputerowy z dziedziny astronomii, potem zdobył nagrodę w konkursie “Wiedzy i Życia”, a obecnie prowadzi Koło Miłośników Astronomii. Nie ma co się więc dziwić, że choć było mi szkoda, to książkę już mu zostawiłam, wiedząc doskonale, że znakomicie ją wykorzysta. Tęskniłam jednak za tą pozycją i no proszę, traf chciał, że po kilkunastu latach zobaczyłam ją na półce u kolegi, z radością pożyczyłam na jakiś czas, przypomnieć sobie - i tu historia się powtórzyła, znajomy podarował mi ją, widząc, jak ją lubię.
Bo ja tu jej nie lubić, skoro oprócz informacji typowo naukowych (ostrzegam jednak, że obecnie nie całkiem aktualnych) dostajemy takie:
“W «Atlasie» Bayera i innych starych mapach nieba gwiazdozbiór Strzelca przedstawiany jest jako półczłowiek-półkoń, trzymający w rękach naciągnięty łuk wymierzony ku Skorpionowi. Według mitów greckich, Strzelec wyobraża Krotosa, jednego z nielicznych centaurów, którzy wyróżniali się nie tylkjo siłą, ale i rozumem, i byli przyjaźnie nastawieni do ludzi. To odróżniało ich od pozostałych centaurów, występujących w mitach zawsze tylko jako anonimowe stado (o mitologicznych centaurach wspominaliśmy już przy omawianiu gwiazdozbioru Centaura). Sam Krotos był ulubieńcem muz. Bogowie Olimpu umieścili go na niebie za jego liczne zasługi, ale głównie dlatego, że wynalazł łuk”. *


Ocena: 6/6.
---
*- Niebo na dłoni -Eduard, Pittich DušanKalmančok, tłum. Jerzy M. Kreiner, PW “Wiedza Powszechna”, Warszawa 1990, s. 268

2 komentarze:

  1. Swego czasu długo "piastowałam tę książkę w objęciach", bo pod koniec podstawówki pisałam z niej referat. Miło to wspominam :).

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostałam tę książkę pod choinkę w podstawówce, uwielbiałam ją i studiowałam niebo wieczorami, zwłaszcza zimą, jakoś tak masochistycznie;) Wciąż ją mam, czeka na to, aż moja córka do niej dorośnie:)

    OdpowiedzUsuń