Strony

sobota, 12 listopada 2011

"Czarne koty i prima aprilis" Harry Oliver - bardzo nudna książka


Boże, co za nudna książka! Podtytuł brzmi "Skąd się wzięły przesądy w naszym życiu?", ale autor skupia się raczej wymienianiu tych przesądów, a nie na ich genezie. Do tego w oczy bije, że autor jest Anglikiem, bo odnosi się w przeważającej części do brytyjskich przesądów, ciągle wspomina epokę wiktoriańską, przytacza angielskie wierszyki i rymowanki dziecięce - słowem, bardzo nasycił książkę angielskim ego, bardzo. Właściwie nie ma co mieć mu tego za złe, ale mnie się komfort czytania obniżył. Redakcja starała się poprawić, co mogła, wtykając tu i ówdzie przypisy, że w Polsce to jest nieco inaczej lub zgoła zupełnie inaczej, ale te przypisy nie zdołały, zatrzeć ogólnego mało pozytywnego wrażenia.

Gdy zaś dotarłam (znudzona już bardzo), do strony 270, gdzie autor pisze o czarnym bzie, witki mi opadły.
"Zmarłych grzebano czasem z gałązką bzu, aby odpędzić złe duchy; właśnie ze względu na to niefortunne skojarzenie z pochówkiem nigdy nie wyrabiano z dzikiego bzu dziecięcych kołysek".
Moi drodzy. Dziki bez to krzew, gałązki ma cienkie, jak na krzew przystało i dość kruche. Do tego z mięciutkim rdzeniem w środku. Z takich gałązek nie da się zrobić deseczki ani nawet listewki. Wyplatanie też spali na panewce. Jakim cudem jakiemukolwiek stolarzowi mogłoby przyjść do głowy wyrób kołysek z tak niesprzyjającego materiału?
Powie ktoś: no przecież właśnie nie wyrabiali, wszystko się zgadza! Tak, ale jak nie wyrabiali, to dlatego, że się nie da, a nie z powodu odległych skojarzeń z pochówkiem. To dość naciągane.
A dalej:
"W epoce kamienia wykonywano groty strzał w kształcie liści dzikiego bzu i całkiem możliwe, że już wtedy kojarzono tę roślinę ze śmiercią".
No ludzie złoci. To najpopularniejszy kształt liści... naprawdę naciągane wyjaśnienia, moim zdaniem.

Do bani ta książka.Ble. Podniosłam ocenę tylko ze względu na miłe skojarzenia z Karoliną Czwartą ciskającą butem za panną Lawendą po jej zaślubinach.

P.S. A w czytanej właśnie przeze mnie Flawii też jest o czarnym bzie, ale bez takich banialuków.


"Czarne koty i prima aprilis" Harry Oliver , tłum. Jakub Góralczyk, Wydawnictwo Literackie 2011.

11 komentarzy:

  1. Ja jednak chętnie przeczytam. Może dlatego, że kocham wszystko, co angielskie?

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam Cię za upór, że dotrwałaś do końca;)
    Ja nie mam tyle cierpliwości do nudnych książek, więc sobie odpuszczę tę lekturę:)

    OdpowiedzUsuń
  3. A dziwne, bo mi zawsze wydawała się ciekawa. Chyba muszę sama się przekonać:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No szkoda, że nie przypadła Ci do gustu. Moje oczekiwania książka spełniła, poznałam wiele ciekawych przesądów, których nie znałam wcześniej.
    A powiedz sama, przecież żadne przesądy nie mają logicznego wyjaśnienia, bo co, jeden został potrącony przez samochód, a wcześniej otwarł parasol w zamkniętym pomieszczeniu, więc to przez to miał pecha, a nie dlatego, że nie spojrzał, że ma czerwone światło... Wszystko można tłumaczyć przesądami, nawet właśnie zastosowanie bzu...
    To wszystko trzeba traktować z przymrużeniem oka. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. O raju! Dobrze że nie kupiłam tej książki, chociaż mnie korciło. Bardzo liczyłam właśnie na genezę przesądów, w końcu o nich mówi podtytuł książki... Dziękuję:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cieszą mnie recenzje, po przeczytaniu których nie mam żadnych pokus, aby książkę przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ktrya - a niech to, właśnie sobie przeczytałam Twój komentarz i skojarzyłam, że to od Ciebie książka!
    Trudno, nie przypadła mi do gustu, zdarza się, ale błagam, nie skreślaj mnie jako pożyczkobiorczyni na przyszłość! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam już dość dawno temu, może nie jest porywająca, ale... bez przesady. Idealna książka na chwilowy relaks i odpoczynek! Poza tym, wiele ciekawych rzeczy można się dowiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  9. Agnes, a czy ja to jakieś wydawnictwo czy autor, który mógłby się obrazić za negatywne recenzje?
    Bez obaw następnym razem przywiozę Ci kolejny stosik do poczytania ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. elwiko - dla każdego coś dobrego :)

    ktrya - dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja uważam, że koty jako zwierzęta są wielce przyjacielskie. Tym bardziej, iż ja również posiadam u siebie ładnego kociaka. Strasznie podoba mi się to co napisano w http://koty-birmanskie.pl/koty-o-umaszczeniu-szylkretowym-co-nalezy-o-nich-wiedziec/ i jestem zdania, faktycznie tak jest często. Tym bardziej, że kociaki są całkiem popularnym zwierzakiem domowym.

    OdpowiedzUsuń