Strony
▼
środa, 11 września 2013
"Przedksiężycowi" tom I i II Anna Kańtoch - powieści tak dobre, jak piękne są ich okładki, a nawet lepsze
Przeczytałam ciurkiem dwa tomy i jestem sfrustrowana. Po pierwsze wciąż nie wiadomo, kim są Przedksiężycowi. Po drugie, tom drugi to nie koniec serii i wciąż nie wiem, czy Kairze się udało, co się stanie z Danielem Pantalekisem i w ogóle co czeka Lunapolis. I co zamierza Brin Issa. I jeszcze... no mnóstwo mam pytań, mnóstwo!
Byłam przekonana, że to dylogia, no ok, moja wina, nie sprawdziłam. Nastawiłam się na rozwiązanie wszystkich wątków w drugim tomie, a tu ciach, urwało się. Muszę czekać na następny tom. Tomy? Sprawdzę.
Do przeczytania zachęciła mnie Eruana, publikując świetną recenzję, a właściwie dwie, tomu pierwszego i drugiego. Nie tylko zachęciła, ale umożliwiła lekturę, pożyczając swoje egzemplarze. DZIĘKI!
Powieść zaczyna się jakoś mało oryginalnie: statek kosmiczny zbacza z trasy, trafia na jakieś, pardon, zadupie, członkowie załogi wychodzą na rekonesans, po czym spotyka ich cała seria nieszczęśliwych wypadków. Wręcz tragicznych. Udaje się ujść z życiem tylko jednej osobie, to Daniel Pantalekis, już wspomniany wyżej. Wrócę do niego później.
Teraz hop siup - przenoszę się do Lunapolis i zaglądam przez ramię Finnenowi.To młody chłopak, trochę malarz, trochę poeta, trochę aktor. Właśnie przygotowuje się do Skoku. Cóż to jest Skok? Mnie to przypominało przesiewanie. Jakby Przedksiężycowi (panowie? bogowie? nadzorcy?) gigantycznym przetakiem nabierali ludzi, potrząsali i jednym ruchem odsiewali zbędną część. Przy pierwszym Skoku opisanym w powieści była to jedna piąta populacji miasta. Odsiane odpady nie giną w niebycie, tylko zostają w świecie identycznym jak ten w Lunapolis, tylko o większej entropii. Ile Skoków, tyle tych światów. Im dawniejszy Skok, tym świat bardziej zniszczony, rozlatujący się w proch i rdzę.
Och, chętnie bym jeszcze popisała na temat Lunapolis, miasta, które na skutek interwencji Przedksiężycowych zamknęło sobie jedna kierunki rozwoju, a nadmiernie rozbudowało inne. Gdzie dzieci projektowane są przez duszoinżynierów, gdzie można sobie genetycznie poprawić lub wszczepić talent taki czy owaki. Gdzie buduje się mechanoidy (automaty) w kształcie zwierząt kierowane przez wyszkolonych animatorów, a jednocześnie nie ma w użyciu żadnego pojazdu wykorzystującego koło!
Nie mniej ciekawe są stosunki społeczne w mieście. Jak to zwykle bywa, jest elita, która dużo może i plebs, który może mniej. Ciekawy jest zakres i rodzaj tego "dużo", zainteresowanych odsyłam do książki, ja zaś chciałam przejść do głównych bohaterów.
Finnen, o którym już wspominałam i Kaira, córka arystokraty. Dziewczyna bez żadnych specjalnych talentów, nie tknięta przez duszoinżynierów. Surowo traktowana przez ojca Brina Issę (o, z tego też niezły ptaszek, skomplikowana osobowość i patologiczna próżność), wrażliwa, myśląca i... chciałam napisać miła, ale Kaira nie jest miła. To słowo implikuje, nie wiem czemu, jakąś spolegliwość i bezmyślność, a ona taka nie jest. Kaira jest stanowcza, potrzebuje tylko celu. I kiedy go dostanie, staje się twarda jak skała. Zwiewa ojcu, wykorzystując Finnena i innych, ukrywa się w dolnych światach z grupą zapaleńców, którym przewodzi jej były nauczyciel, no i wszyscy razem realizują PLAN.
Z drugiej strony PLAN, tylko inny, realizuje inna grupa, czyli jej ojciec, Brin Issa i jego poplecznicy. W jakiś mglisty sposób i niesprecyzowany sposób ten konflikt pomiędzy uprzywilejowaną grupą a bandą wyrzutków przypomina mi "Przenicowany świat" Strugackich. To bardzo pozytywne skojarzenie, bo Strugackich to ja kocham.
Wracając do Pantalekisa (obiecywałam, że wrócę), przystał do zwolenników Brina Issy, jest wyjątkowo niesympatycznym draniem i ma pewne zdolności czy właściwości, które mogą być pomocne przy Skoku. Wracając do Kairy i Finnena, to już nic nie napiszę, bo ich historia wcale się jeszcze nie skończyła i nie wiem, czy Kairze się udało, co zamierza Brin Issa, co czeka Lunapolis i kim są Przedksiężycowi.
Zapomniałam wspomnieć o wątku kryminalnym! Och, moja głowa... ale to już może wspomnę przy okazji pisania o kolejnej części "Przedksiężycowych", które oby udało mi się przeczytać jak najszybciej.
Powieści są świetne, wlazły mi jak bułka z masłem i dżemem, potknęłam się tylko na jednym fragmencie:
"Jest tu mała dziewczynka, nazywa się Prisha i dawniej mieszkała przy Schodach Łańcuchów pod numerem 43. Tutaj jej ulubiona lalka spłonęła w pożarze, mógłby ktoś się zlitować i przynieść tę lalkę z górnego świata?". [1]
Potknęłam się, bo to pisze ktoś z dolnego, tego odrzuconego, odsianego świata, pisze o dziecku, które w tym dolnym świecie jest, a w pierwszym tomie stoi:
"Ponieważ Skok zabierał niemal wyłącznie dorosłych [...]".[2]
Ach! No tak, teraz rozumiem, umknęło mi to słówko "niemal". Dobra, w takim razie nie mam się o co przyczepić.
Bardzo podoba mi się też wydanie. Powergraph się postarał, solidna twarda oprawa, książka jest szyta i (coś pięknego!) otwarta i rozłożona na stole pozostaje otwarta i rozłożona. Mało książek tak potrafi, zaprawdę powiadam wam, sami spróbujcie.
Okładki też są cudne. Autorstwa Rafała Kosika i Adelevin (kim jest Adelevin?). Gratulacje.
---
[1] "Przedksiężycowi II" Anna Kańtoch, Powergraph, Warszawa 2013, s. 256
[2] "Przedksiężycowi I" Anna Kańtoch, Powergraph, Warszawa 2013, s.169.
Cieszę się, że się podobało:-) To jest trylogia, pod koniec roku ukaże się ostatni tom i ja też się nie mogę doczekać...
OdpowiedzUsuńNo to czekamy. Bo wiesz, mnie naprawdę interesuje, co zamierza Brin Issa. :)
UsuńŻadnych niedokończonych cykli więcej!!! To kiedy ten nowy Lynch? :P
OdpowiedzUsuńJeszcze czekasz?
UsuńJa się po prostu MUSZĘ dowiedzieć jak to się skończyło!! :D
UsuńNiestety, ja się łapię na tym, że zapominam, co było przedtem. Dobrze, że napisałam takie obszerne recenzje. :P
UsuńA mnie Lamora tak zapadł w pamięć, że do dziś wiem, pi razy oko, o co kaman :D
UsuńMi też zapadł Lynch. Podobno już w październiku ma być kolejny tom po angielsku, czyli pewnie w przyszłym roku w Polsce. Ale w sumie seria jest pomyślana na 7 części, więc pewnie niewiele się wyjaśni ;)
UsuńTeż bardzo czekam na trzeci tom, a pierwsze dwa połknęłam błyskawicznie. Świetny, świetny cykl. Mam nadzieję, że zakończenie nas nie rozczaruje. ;)
OdpowiedzUsuńBłyskawicznie - to tak jak ja! Wierzę w autorkę.
UsuńNie mam nerwów na nieskończone cykle - Martin, Lynch, Rothfuss... Poczekam na trzeci tom i wtedy z chęcią nabędę całość :)
OdpowiedzUsuń